
Wielka płyta – dla jednych ciepłe wspomnienia, dla innych koszmar. Potężne osiedla, stawiane kiedyś masowo, królują nad wieloma dzielnicami polskich miast. Czy postoją dopóki się nie rozpadną? Czy może zaczniemy je wyburzać?
REKLAMA
Na Zachodzie coraz częściej podejmuje się decyzje o zakończeniu żywota bloków, czy nawet całych osiedli z minionej epoki. Ideały "maszyny do mieszkania" okazały się w wielu miejscach nieprzystające do współczesnych wymagań.
Glasgow – największe miasto w Szkocji – pozbyło się właśnie części osiedla Red Road. Czy taka sama przyszłość czeka nasze bloki z wielkiej płyty?
Inżynier, architekt i urbanista Jan Rutkiewicz mówi nam, że tak. Choć trudno powiedzieć, ile jeszcze wytrzymają same z siebie, to "mogą postać długo" – inżynier daje im około czterdziestu lat. Innym problemem według Rutkiewicza jest to, że osiedla z wielkiej płyty nie przystają do współczesnych wymagań społecznych. Trudno też je przystosować. – To jest sztywna konstrukcja, której nie da się przerabiać – tłumaczy inżynier i dodaje – Takie osiedla tworzą też problemy pod względem społecznym, na przykład anonimowość sprzyja przestępczości – mówi Rutkiewicz.
Wielka płyta jest wszędzie. Jak powiedział nam urbanista, swojego czasu było to osiemdziesiąt procent całego budownictwa mieszkaniowego. Bloki znajdziemy nawet w centrach miast. Te właśnie inżynier typuje na pierwsze, których się pozbędziemy. Dlaczego? Z jednej strony małe mieszkanka w nie zawsze komfortowych warunkach nie będą poszukiwanym standardem. Z drugiej – ceny gruntu pod takimi budynkami będą przeważać nad ewentualnymi kosztami wyburzenia. Czy jednak nie będzie to zbyt kłopotliwe? – Wyburzenia takich budynków nie stanowią żadnego problemu przy dzisiejszej technologii – kończy Rutkiewicz.
Nie zgadza się z nim Maciej Mazur, dziennikarz Faktów TVN i miłośnik warszawskiego blokowiska Ursynowa (współtworzy stronę ursynow.org.pl i napisał książkę "Czasoprzewodnik. 33 lata na Ursynowie"). – O tych budynkach mówi się, że jakby bomba atomowa spadła na Warszawę, to by przetrwały – mówi nam półżartem dziennikarz i dodaje: – Są porządnie skonstruowane, wytrzymały 35 lat, wytrzymają jeszcze dwa razy tyle.
Mazur nie zgadza się także z tym, że blokowiska stwarzają kłopoty społeczne. – O ile zarządcy dbają, nie ma dewastacji. W środku ludzie remontują sobie mieszkania. Żaden z tych bloków nie przypomina slumsów – tłumaczy miłośnik Ursynowa.
A czy rację ma Rutkiewicz mówiąc, że nie przystają do współczesnych wymagań? Według Mazura jest wręcz odwrotnie, ponieważ nie wszystkich stać na droższe mieszkania. Poza tym, żyje się tam dobrze. – Ursynów ewoluował, na początku mieszkanie tam było trudne, ale system kapitalistyczny uzupełnił niedostatki. Od wielkiego dzwonu opuszczam osiedle, jak na przykład idę do teatru. A na co dzień mam wszystko co potrzebne do życia.
A jak Wy uważacie? Czy osiedla z wielkiej płyty będą u nas burzone, czy doczekają późnej starości? Czy nie pasują do obecnych czasów i są wylęgarnią patologii, a może jednak da się je uwspółcześnić i ucywilizować?

