Dziennikarze zainteresowali się istnieniem taśm z Grzegorzem Schetyną. Czy lider PO ma sie czego bać?
Dziennikarze zainteresowali się istnieniem taśm z Grzegorzem Schetyną. Czy lider PO ma sie czego bać? Fot. Patryk Ogorzałek / Agencja Gazeta
Reklama.
Kiedy wybuchła afera z taśmami pojawiły się plotki, że to Grzegorz Schetyna był zleceniodawcą ich wykonania. Dlaczego? Bo zbiegło się to w czasie ze "zmartwychwstaniem" politycznym Schetyny w PO. Czy jednak sam gościł w Sowa i Przyjaciele?
— Spotkałem się jeden raz prywatnie z Tomaszem Misiakiem w restauracji Sowa i Przyjaciele. Na pewno było to przed lipcem 2013 roku., czyli przed terminem, w którym według ustaleń prokuratury, rozpoczęło się nagrywanie rozmów w restauracji. Jestem przekonany, że nie ma żadnych nagrań z tego spotkania — powiedział portalowi Onet.pl Grzegorz Schetyna.
Rzeczywiście, lider PO nie był przesłuchiwany w sprawie afery taśmowej. Według dziennikarzy portalu, w aktach sprawy nie ma też żadnej wzmianki na temat jakiegokolwiek nagrania ze Schetyną. Ale to nie oznacza, że go na 100 proc. nie ma. Dlatego, że opublikowane niedawno nagranie z Mateuszem Morawieckim pochodzi mniej więcej z kwietnia 2013 roku.
Czyli podana w aktach sprawy data lipiec 2013 roku jest umowna. Dodatkowo sprawę komplikują zeznania kelnera, Łukasza N., który powiedział, że Schetyna gościł w "Sowie" dwa lub trzy razy. A partnerem jego spotkań w restauracji był Tomasz Misiak, człowiek Falenty, którego, według kelnera, Falenta lubił nagrywać. Możliwe, że na jednej z taśm z Misiakiem jest też Schetyna...
Przypomnijmy, że afera taśmowa wybuchła w 2014 roku. Jedynym skazanym w tej sprawie został Marek Falenta. Postawiono mu zarzut zlecenia wykonania 100 nagrań. Onet.pl twierdzi, że nagrań może być o wiele więcej.
Źródło: Onet.pl