Dziennikarz "Gazety Wyborczej" Wojciech Czuchnowski udostępnił wulgarny wpis na temat Magdaleny Ogórek. Była kandydatka SLD na prezydenta a dziś gorąca orędowniczka "dobrej zmiany" i prezydenta Andrzeja Dudy poczuła się nim – słusznie – urażona. Poszła jednak w swojej argumentacji za daleko, twierdząc, że nie zareagowały feministki.
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Napisz do mnie:
rafal.badowski@natemat.pl
"Krótkie dzieje prostytucji politycznej w Polsce" – głosił tytuł pod zdjęciami Magdaleny Ogórek z Aleksandrem Kwaśniewskim, Leszkiem Millerem, Jarosławem Kaczyńskim i Andrzejem Dudą. Internauta do fotografii dodał niewybredny komentarz "Ścierwo Ogórek".
Magdalena Ogórek zwróciła uwagę na brak reakcji kobiet i mediów. "Milczą panie feministki, milczą panie z PO i N, milczy Rada Etyki Mediów. Tak wygląda prawda o liberalnych mediach, wojujących o kobiety i o politykach-hipokrytach z frazesami na ustach" – napisała Ogórek na Twitterze.
Tymczasem Magdalena Ogórek wydaje się być – z niewiadomych powodów – szczególnie wrażliwa na swoim punkcie. Podajmy tylko dwa przykłady.
Do studia TVP zaprosiła prawicowego blogera Marcina Rolę, który znany jest z obrażania kobiet. Nazwał feministki amebami, sklonowanymi owcami, pasztetami z wąsem.
– Feminizm to patologia umysłowa. Feminizm równa się nazizm – mówił Rola w programie wRealu24. Śmiał się do rozpuku, gdy jego gość Roman Sklepowicz komentował wygląd uczestniczek Czarnego Protestu słowami "kto to rucha?".
Ogórek nie reagowała też jako prowadząca program w TVP na obrażanie mniejszości seksualnych. Goście programu "Studio Polska" mówili o "zboczeńcach" i "zezwierzęceniu". Moderatorzy dyskusji – Magda Ogórek i Jacek Łęski – w żaden sposób nie reagowali.