Poseł Łukasz Schreiber chce piętnować wszelkie przejawy nienawiści i agresji w życiu publicznym. Tymczasem jego żona opublikowała zdjęcie dziewczyny z tęczową torebką – a na dodatek podpisała je słowami "won z mojego miasta".
Pamiętacie, jak na początku roku zniszczono biuro posłów PiS w Nakle? Wymalowano na drzwiach napisy "konstytucja" i "będziecie siedzieć". Politycy Prawa i Sprawiedliwości natychmiast ruszyli do ataku na opozycję, dowodząc, że to ona jest winna brutalizacji języka i zachowań w przestrzeni publicznej.
Posłowie Łukasz Schreiber i Kosma Złotowski zaproponowali wtedy podpisanie deklaracji przeciw mowie nienawiści. Dokument miał zawierać cztery zasady: nie dla wyzwisk i poniżania; nie dla kłamstwa i manipulacji; poszanowanie życia prywatnego oraz tonowanie emocji i piętnowanie wszelkich przejawów nienawiści i agresji w życiu publicznym.
Tymczasem żona posła Marianna Schreiber na Twitterze publikuje posty, które przeczą zasadzie proponowanej przez jej męża. Małżonka posła ukradkiem zrobiła zdjęcie dziewczyny w autobusie trzymającej na kolanach tęczową torebkę. Podpis pod fotografią nie pozostawia złudzeń co do tego, co o dziewczynie myśli na jej temat. "Won z Mojego Miasta" – napisała Marianna Schreiber.
Internauci komentujący fotografię wykazują szczyt hipokryzji małżeństwa Schreiberów. Polityk jedno mówi przed kamerami, a jego żona zrobi co innego. Dodajmy, że internauci wyszukali liczne przykłady innych jej wpisów pełnych mowy nienawiści.