– W pracy jestem śmiertelnie poważna. Całe życie zajmuję się ludzkimi sprawami i trudnymi sprawami. To nie znaczy, że nie jestem normalną osobą, która jeździ na rowerze, chodzi o kina i się śmieje. Państwo zarzucacie mi, że jestem robotem w pracy i jestem, bo jestem profesjonalna. Prywatnie jestem zupełnie normalna i krakowianie mają prawo poznać tę Gosię – powiedziała miesiąc temu w Polsacie Wassermann.
Rzeczywiście obraz medialny kandydatki PiS na prezydent Krakowa nie jest zbyt "luzacki". Możliwe, że wynika to z prawniczego charakteru jej pracy – polityk jest przewodniczącą komisji sejmowej ds. afery Amber Gold. Adwokatka przyjmując tę funkcję stwierdziła, że to najrozleglejsza sprawa, którą do tej pory prowadziła.
W PiS znalazła się po wygranych wyborach w 2015 roku, w których startowała jako kandydatka bezpartyjna. Zdobyła wtedy 81 tysięcy głosów, co dało jej piąty wynik wśród wszystkich posłów. Mówi się, że nie sama praca i charyzma Wassermann przysporzyła jej tylu sympatyków. Jest wiele głosów, które mówią, że paliwo wyborcze dostarczyła jej katastrofa smoleńska, w której zginął jej ojciec – Zbigniew.
Rozliczenie 10 kwietnia
Jak sama przyznała, była bardzo z nim związana. Jej cała rodzina zawsze mocno się razem trzymała. W wywiadach opowiadała, że w dorosłym życiu wszyscy zawsze razem wyjeżdżali na wakacje. Wielu znajomych Wassermannów widzi w jej zachowaniu podobieństwa do ojca.
– Jest spokojna i wyważona. Ma krytyczno-analityczny umysł. Trudno ją sprowokować, na chłodno potrafi ocenić sytuację. Zbigniew Wassermann też miał taką cechę, że na spokojnie wszystko analizował. Nigdy nie widziałem go w sytuacji gwałtownego zdenerwowania. Myślę, że ona też takie cechy po ojcu odziedziczyła – mówił naTemat Mirosław Gilarski, krakowski radny z ramienia PiS.
Kiedy Zbigniew Wassermann zginął pod Smoleńskiem, Małgorzata doszukiwała się innych wniosków związanych z katastrofą – często sprzecznych z wynikami analiz i stanowiskiem komisji Millera. Uczestniczyła w tzw. konferencjach smoleńskich, była współautorką książek: "Zamach na prawdę" i "Repolonizacja Polski".
Rodzina Wassermann[/h2]Kandydatka PiS na prezydent Krakowa ma 40 lat. Wykształcenie zdobyła na Uniwersytecie Jagiellońskim na Wydziale Prawa i Administracji. Ma siostrę Agatę i brata Wojciecha. O bracie było ostatnio głośno w kontekście jego błyskawicznego awansu. Prokurator Wojciech Wassermann po roku pracy w Prokuraturze Rejonowej w Krakowie został prokuratorem okręgowym, choć przepisy wymagają trzyletniego stażu. W jego przypadku zastosowano tryb nadzwyczajny.
W wywiadzie dla portalu Onet.pl stwierdziła także, że nie lubi piwa, ale na imprezach rodzinnych "nie pogardzi dobrym winem" i wyznała, że w szkole była "kujonem" i nie wstydzi się tego. Przyznała też, że nie lubi zakupów.
– Bardzo nie lubię zakupów, chociaż jest jeden wyjątek – to sklep kosmetyczny, w którym muszę wszystko przeczytać, oglądnąć, dotknąć. Zawsze chodzę tam sama, bo nikt by tego nie wytrzymał. Inne zakupy stanowią dla mnie udrękę – powiedziała trzy lata temu Wassermann.
W pojedynku o fotel prezydenta Krakowa zmierzy się z obecnie urzędującym, bezpartyjnym Jackiem Majchrowskim. Według najnowszych sondaży Majchrowski wyprzedza Wassermann o kilkanaście punktów procentowych.