Nepotyzm na styku polityki i biznesu to nic nowego. Partie obsadzają swoimi, gdzie tylko mogą, tworząc całe sieci układów i rodzin w spółkach. "Wyborcza" ujawnia, jak duże sieci wpływów stworzyli politycy.
Śląsk, Mazowsze, Łódź, Pomorze, Małopolska… Nepotyzm nie omija praktycznie żadnego regionu i żadnej branży. Da się wcisnąć kolegę, córkę, wujka albo siostrzeńca na jakiejś stanowisko – trzeba to zrobić. Nieważne, czy w PKS, KGHM, w szkole czy filharmonii. Jak wynika z raportu "Gazety Wyborczej", miejsce dla swoich znajdzie się zawsze i wszędzie.
O nepotyzmie w Polsce
Tak jest, od lat, ktokolwiek rządzi. Politycznym łupem są posady w spółkach z udziałem skarbu państwa kontrolowanych przez urzędy marszałkowskie i samorządy.
"Gazeta Wyborcza"
Gazeta opisuje kilka różnych regionów Polski. Na Dolnym Śląsku rządzi PO, do spółki z PSL-em i SLD.
Kto ma i ile na Dolnym Śląsku?
W 21 spółkach marszałkowskich, w ich zarządach i radach nadzorczych zatrudnionych jest 20 osób z partyjną legitymacją Platformy, Sojuszu i ludowców. Za zapewnienie Platformie większości w sejmiku w ubiegłym roku najwięcej stanowisk w spółkach wytargowało SLD – siedem posad.
Etaty dla politycznych znalazły się tam, między innymi, we wrocławskiej Agencji Rozwoju Regionalnego, Dolnośląskim Parku Innowacji i Nauki, Dolnośląskim Centrum Zdrowia Psychicznego czy KGHM. Nawet Muzeum Karkonoskie znalazło miejsce dla żony posła.
Na Kujawsko-Pomorskim zarówno PO, jak i PSL, grzeją stołki w samorządowej spółce Kujawsko-Pomorski Transport Samochodowy we Włocławku. Tam też znajduje się jeden z ciekawszych przypadków nepotyzmu: Andrzej Kłopotek, brat posła Eugeniusza Kłopotka, który pracuje w Elewarrze w Wąbrzeźnie. Na stanowisku specjalisty ds. kontraktacji. Dostał etat zanim zdał maturę.
W lubelskim PKS Wschód także zatrudnia politycznych sprzymierzeńców, jak i kilka innych przybytków, z Filharmonią Lubelską włącznie. Dyrektorem tej ostatniej został Jan Sęk z PSL. Mianowano go, gdy tylko w województwie dopuszczono ludowców do władzy nad kulturą.
Niektóre województwa, jak na przykład Mazowieckie, mają tak rozbudowane sieci nepotyzmu, że "Wyborcza" poświęci im osobny raport. Gazeta pokazuje tylko, póki co, Radom i Płock. W tym pierwszym mieście szefem PKS w latach 2007-2010 był Leszek Ruszczyk, obecny wicemarszałek Mazowsza. Za jego kadencji w PKS szefem stacji obsługi został brat Ewy Kopacz – Wojciech Lis. Jak dostał pracę? Według Ruszczyka, Lis ma 30-letni staż pracy i cieszy się dużym uznaniem, a innego kandydata nie było. Wicemarszałek zapomina jednak wspomnieć o tym, że nie było żadnego ogłoszenia o poszukiwaniu takiej osoby, żadnego konkursu. Wojciech Lis "miał szczęście" i po prostu złożył podanie w odpowiednim czasie.
Nawet tak prozaiczne rzeczy, jak nauka jazdy samochodem i ośrodki egzaminujące na prawo jazdy nie są wolne od politycznych wpływów. WORD-em w Radomiu kieruje Mirosław Szadkowski z PSL. Politycy pchają się, gdzie tylko można – włącznie ze szpitalem psychiatrycznym w Krychnowicach, gdzie rządzi Włodzimierz Guzowski, także z PSL, kolega starosty radomskiego.
Takich przypadków "Wyborcza" opisała co najmniej kilkanaście, we wszystkich częściach Polski. W krótkim tekście komentuje to Jacek Żakowski.
Publicysta groteskowo wręcz komentuje nepotyzm. Chociaż kpi i szydzi, to widać, że temat zatrudniania partyjnych traktuje zupełnie poważnie. O sieciach, tworzonych przez córki, prezesów, rady nadzorcze i polityków pisze:
Żakowski przypomina też, że wszystko to jest kontrolowane przez urzędników. I polityków, a wszystko w ramach kół wzajemnej adoracji. Dziennikarz zwraca jednak uwagę na zasadniczą rzecz, a mianowicie – powszechność tego zjawiska.
Niektóre z tych zjawisk dałoby się, zdaniem Jacka Żakowskiego, wyplenić poprzez prywatyzację. Ale poza tym, publicysta nie wskazuje żadnego innego rozwiązania. Jak pisze: "To jest polska choroba". Póki co jednak, chociaż choroba została wielokrotnie i dokładnie zdiagnozowana, nikt nadal nie potrafi znaleźć lekarstwa.
Spółek (…) są tysiące. W skarbie, gospodarce, rolnictwie, infrastrukturze. Niemal każdy resort ma spółki. Miasta, powiaty, gminy, województwa mają ich bezlik. Wciąz powstają nowe. Tworzą rodziny, w których trudno się połapać. Matki, córki, wnuczki, potomstwo wnuczek z córkami itd. O większości żaden dziennikarz nie słyszał. Wiele robi to, co w ramach obowiązków powinni robić urzędnicy.
"Gazeta Wyborcza"
Jacek Żakowski
Publicysta
Całe królicze rody partyjnych królów życia porobiły sobie w publicznych spółkach i spółeczkach dyskretne nory złączone plątaniną podziemnych korytarzy.
"Gazeta Wyborcza"
Jacek Żakowski
Publicysta
To nie jest afera PSL. To jest afera systemu. PO ten system umacnia. Podobnie jak poprzednie rządy, z których wiele padało pod ciosami afer w spółkach.