
Szymon Hołownia, choć ma dopiero 36 lat, już ma CV, jakiego pozazdrościć mu może niejeden kolega po fachu. I, jakkolwiek tego nie oceniać, w skali polskich mediów to absolutny ewenement.
Odszedłem z "Newsweeka", bo tygodnik w ostatnim czasie wyznaczył sobie jasną linię redakcyjną, a ja linii redakcyjnych nie lubię. Z tą ponadto jest mi nie po drodze, jestem zmęczony tłumaczeniem się w każdym numerze z okładek poprzedniego wydania, a koledzy czują się zmęczeni faktem, że w każdym numerze krytykuję ich za ich własne pieniądze. A ja nie mogę inaczej, bo co chwila czuję się wywołany do tablicy. Mamy więc spór, ale nie ma złości. Rozstajemy się, ale nie zamykamy sobie przecież drogi do okazjonalnej współpracy.
Hołownia, oprócz licznych publikacji w mediach, ma także na koncie kilka książek, m.in.: "Kościół dla średnio zaawansowanych", "Ludzie na walizkach", "Tabletki z krzyżykiem". Wszystkie dotyczące religii i wszystkie rozeszły się w imponujących nakładach.
Dlaczego Szymona Hołownię uwielbiają widzowie? Tłumaczy to ksiądz Kazimierz Sowa, jego szef w Religia.tv.
Nie mam przekonania, że Szymon wychodząc z "Newsweeka" zrobił dobrze. Bo jakaś część czytelników tygodnika będzie pozbawiona czegoś, co bym określił jako "prawdziwie religijny głos w Twoim domu".