Tomasz Majewski, czołowy kulomiot świata, zapytany przez "Playboya" o psychologów, odpowiedział: "Ja radzę sobie bez ich pomocy. Przynajmniej na razie. Taki Rysiek Hoffa (Amerykanin, rywal - red.) regularnie pcha ponad 22 m, a od 4 lat nie zdobył żadnego medalu". Jak to więc jest? Czy najlepsi sportowcy rzeczywiście nie radzą sobie z psychiką?
Mark Spitz to jeden z najwybitniejszych pływaków w historii. Na jednych igrzyskach olimpijskich, w 1972 roku w Monachium, zdobył aż siedem złotych medali. Nie spalił się. Miał wielką formę i potrafił ją w pełni pokazać. – Co składa się na udany wyścig? W 90 proc. psychika, a tylko w 10 procentach mięśnie – powiedział swego czasu.
Mistrzowie treningu są jak dzieci we mgle
Wielu kibicom może to się wydać dziwne. Że tak małe procentowo znaczenie ma to, co wypracowuje się godzinami na treningach. A tak duże to, co tkwi w twojej głowie. Ci, którzy rywalizowali na najwyższym poziomie, przekonują jednak, że Spitz nie mija się z prawdą. – Nie wiem czy to jest aż 90 na 10, ale na pewno można powiedzieć, że psychika decyduje o ostatecznym wyniku – mówi w rozmowie z naTemat Artur Partyka, w latach 90. jeden z najlepszych skoczków wzwyż świata.
Dzwonię do Natalii Pukszty, psycholog sportu. Ona potwierdza to, co mówi Majewski. – Ja powiem krótko. Jeżeli ciała sportowców są podobnie wytrenowane, to wtedy o wszystkim rozstrzyga głowa. Wielu już było mistrzów treningu, którzy potem na zawodach, przy presji, byli bezradni. Jak dzieci we mgle – słyszę od niej w słuchawce.
Pukszta wymienia trzy główne przyczyny spalania się sportowców. Pierwsza to lęk przed porażką. Druga – nieumiejętność poradzenia sobie z własnymi emocjami i tym co dookoła. I wreszcie trzecia, którą jest lęk przed... sukcesem. – Znam też przypadki sportowców, którzy są na absolutnym topie, a potem nie mogą poradzić sobie ze świadomością, że czwarte czy piąte miejsce będzie już teraz ich wielką porażką – mówi.
Tak skakał na dużych imprezach Artur Partyka:
Ja sobie radziłem, ale moi koledzy już nie
Partyka uważa, że jego osobiście problem spalania się na wielkich imprezach nie dotknął. On, jak już coś mu nie wychodziło, najczęściej był po prostu źle przygotowany. – Duża impreza zazwyczaj mocno mnie mobilizowała, to na niej byłem w stanie osiągać najlepsze wyniki – tłumaczy, po czym dodaje: – Ale muszę przyznać, że widziałem paru sportowców, których taka stawka paraliżowała. Na przykład taki Dragutin Topić, który kiedyś reprezentował jeszcze Jugosławię. Skoczył kiedyś 2,38 metra, ale na igrzyskach czy na mistrzostwach świata nie był w stanie odnieść wielkich sukcesów. Zresztą, co ciekawe, Dragutin ma teraz startować w Londynie. A przecież on ma już koło czterdziestki.
Kto najczęściej się spala psychicznie? Zawodnicy młodzi, niedoświadczeni. Albo tacy, którzy pierwszy raz pojawiają się na wielkiej sportowej imprezie i nie mają wokół siebie nikogo, kto może im pomóc. Kto wytłumaczy, jak się wyizolować, odpowiednio skoncentrować, gdy, w przypadku lekkoatletów, wokół toczą się inne konkurencję, a na trybunach rozlega się ryk tysięcy kibiców. No i te ciągle błyskające flesze. I te gwiazdy wszędzie naokoło ciebie. Tutaj Usain Bolt szykujący się do biegu na 100 metrów, tam David Rudisha, genialny Kenijczyk, rekordzista świata na 800 metrów, który w biegu na dwa okrążenia nie ma sobie równych.
Pierwszy egzamin zawsze stresuje
– Każdy zawodnik dojrzewa i potrzebuje na to lat. Wraz z tym procesem zmienia się jego nastawienia do sportu. Mało jest osiemnastolatków, którzy bez żadnych problemów radzą sobie z presją, łatwiej przychodzi im to po siedmiu latach, a jeszcze łatwiej, gdy skończą trzydziestkę – dopowiada Partyka.
A Pukszta dodaje: – To naturalne. Zawodnicy młodzi nie mają doświadczenia, czasami po raz pierwszy są na wielkiej imprezie. I tutaj pojawia się stres. Przecież gdyby pan po raz pierwszy podszedł do egzaminu na studiach albo do egzaminu na prawo jazdy, to też denerwowałby się pan bardziej niż robiąc to po raz dwudziesty.
Inny ciekawy przykład to ci, którzy są na piedestale, wygrywają, osiągają najlepsze wyniki, aż nagle pojawia się ktoś młodszy, zdolniejszy i spycha ich w cień. Ten przypadek dotknął Jamajczyka Asafę Powella, byłego rekordzistę świata na setkę. Nie miał sobie równych na świecie, aż tu nagle pojawił się młodszy, fenomenalny rodak. Wspomniany Usain Bolt.
Na wielkich imprezach mieli rywalizować ramię w ramię, tymczasem Bolt zostawiał Powella z tyłu. Czemu? Ciężko to było wyjaśnić. Wydaje się, że możliwości mieli podobne. Dziś Powell ma co prawda na koncie dwa złote medale na wielkich imprezach, ale oba w sztafecie. Indywidualnie najwyżej sięgnął po brąz.
Usain Bolt przegrywa ze stresem. Popełnia false start i jest wyeliminowany:
Krok po kroku, jak Leo. Albo jak Małysz
Przed ważną imprezą sportowiec nie powinien myśleć o celach długofalowych. Zaleca mu się raczej filozofię typu: "spokojnie, krok po kroku, najpierw to, później to, na końcu to". Leo Beenhakker, prowadząc piłkarską reprezentację Polski, cały czas powtarzał swoje "step by step". Z podobnych założeń wychodzili też inni, także najwięksi polscy sportowcy ostatnich lat. – Weźmy Adama Małysza, który ciągle powtarzał, że nie myśli o zwycięstwie w konkursie albo medalu na olimpiadzie. Po prostu mówił, że chce oddać dwa równe skoki, że najważniejszy jest najbliższy skok. To właściwe podejście – analizuje Pukszta.
Po czym dodaje: – Podobnie rozumowali polscy piłkarze przed Euro. Najpierw Grecja, potem Rosja, na końcu Czechy. Nie było myślenia o tym, z kim mogą zagrać w 1/4 finału.
– Im to nie pomogło – mówię.
– No to weźmy Hiszpanów. Oni też tak rozumowali, a przecież zostali mistrzami Europy. A wcześniej świata. A wcześniej też Europy. Generalnie sportowcy teraz tak rozumują. Na zasadzie: "Co ja pomyślę o wygranej, jak przede mną sito kwalifikacji. Najpierw jakieś eliminacje, dopiero potem półfinał i finał. Ewentualny finał" – kończy Pukszta.
Co składa się na udany wyścig? W 90 procentach psychika, a tylko w 10 procentach mięśnie.
Natalia Pukszta,
psycholog sportu:
To naturalne. Zawodnicy młodzi nie mają doświadczenia, czasami po raz pierwszy są na wielkiej imprezie. I tutaj pojawia się stres. Przecież gdyby pan po raz pierwszy podszedł do egzaminu na studiach albo do egzaminu na prawo jazdy, to też denerwowałby się pan bardziej niż robiąc to po raz dwudziesty.