Najpierw zostaje tydzień, potem pięć dni, potem już tylko trzy. W końcu to już jutro. Walka, bieg czy mecz zbliżają się wielkimi krokami. Tymczasem sportowiec też jest człowiekiem i też ma popęd seksualny. Chciałby go zaspokoić, ale czy może? Czy uprawianie miłości w przeddzień ważnego występu nie odbije się na jego formie?
- Seks przed zawodami? Przed ważnym meczem? To sprawa indywidualna, zależna od charakteru, motywacji i wieku - zaznacza na starcie rozmowy fizjolog sportu, dr Krzysztof Mizera.
Są wśród nich seksoholicy
Po chwili wymienia jednak zalety jakie może nieść ze sobą uprawianie miłości: - Są przecież sportowcy młodzi, którzy o seksie dużo myślą, odczuwają solidny popęd, ba - niektórzy są nawet seksoholikami. Nie uprawiają seksu przez kilka dni i ciągle o tym myślą. Jeżeli taki ktoś będzie się kochał w przeddzień ważnego występu, to ok, odpowiednio rozładuje emocje. Mizera dodaje, że seks to wydzielanie endorfin, hormonów szczęścia, które wpływają na lepsze samopoczucie.
Słowa Mizery pośrednio potwierdza Wojciech Grzyb - piłkarz chorzowskiego Ruchu. - Szczerze? Nie ma tu żadnej zasady, której bym się trzymał. Myślę, że to jest sprawa indywidualna choć na pewno zmienia się ona z wiekiem - mówi w rozmowie z naTemat 37-letni piłkarz "Niebieskich".
Stroniący bokserzy, stroniący kolarze
Są jednak sportowcy, którzy wstrzemięźliwość seksualną utrzymują przez długi czas. Do grupy tej należą szczególnie bokserzy oraz kolarze. Krzysztof "Diablo" Włodarczyk mierzył się swego czasu z Francisco Palaciosem. O swoich przygotowaniach do walki tak opowiadał na łamach "Faktu": - Wyprowadziłem się z domu, śpię sam, bez żony. Musiałem zapomnieć o seksie. W ringu dzięki temu będę miał więcej adrenaliny. Żona doskonale to rozumie.
Podobnie niedawno wypowiedział się Artur Szpilka. Stwierdził, że nie kocha się nawet na tydzień przed walką. Wszystko po to, żeby narastał w nim poziom testosteronu. Żeby podczas walki czuł się silniejszy.
Aleksandra Dawidowicz, kolarka, zapytana o seks przed zawodami (sport.pl):
Z obcymi do łóżka nie chodzę, a jeśli jestem 300 dni w roku na zgrupowaniach i zawodach, to kiedy mam znaleźć stałą sympatię?
Zenon Jaskuła to najbardziej utytułowany polski kolarz lat 90. Wicemistrz olimpijski, trzeci w Tour de France. Swego czasu miał powiedzieć w "Gazecie Wyborczej", że w trosce o formę seks uprawia tylko 3 razy w roku. Słowa te odbiły się szerokim echem w kolarskim środowisku. Jedni, jak amerykańscy naukowcy, przekonywali, że długotrwałe przebywanie na siodełku w naturalny sposób obniża potencję. Przeciwną opinię przedstawili Włosi, twierdząc, że to właśnie kolarze wykazują większą aktywność seksualną niż ludzie na co dzień na rowerze nie przebywający.
Andrzej Piątek, były trener Mai Włoszczowskiej nie szedłby aż tak daleko jak Zenon Jaskuła. - Na sześć tygodni przed zawodami w mojej grupie zawodniczek obowiązuje celibat, a w okresie przygotowawczym wszystko jest dla ludzi - powiedział Przemysławowi Iwańczykowi z "Gazety Wyborczej".
Opinia z portalu Cycling Scotland
Nie chcemy otwarcie zachęcać do uprawiania seksu podczas jazdy, ale w pełni zgadzamy się z tezą, że rower pozytywnie wpływa na życie seksualne. Jazda na rowerze usprawnia grupy mięśni nóg i pośladków, które nie tylko sprawiają, że rowerzyści są bardziej atrakcyjni w oczach płci przeciwnej, ale również są mięśniami najbardziej intensywnie wykorzystywanymi w łóżku
Kiedyś myślano inaczej
A piłkarze? Ci uprawiający najpopularniejszą dyscyplinę na świecie? Jeszcze kilkanaście lat temu twierdziło się, że futboliści w noc przed meczem seksu nie powinni uprawiać. - Nic po środzie jeśli mecz grasz w sobotę - słowa te powtarzano jak mantrę w Wielkiej Brytanii w latach 70. Ale już wtedy byli piłkarze, którzy prowadzili się nieco inaczej. - Seks przed meczem? Nie polecałbym tego na godzinę przed pierwszym gwizdkiem, ale w nocy już jak najbardziej - zwykł mawiać George Best, w tamtych czasach jeden z najlepszych piłkarzy świata.
Pytam Mizerę czy jest jakiś związek między ewentualną szkodliwością seksu a konkretną dyscypliną sportu. - Były takie badania, przeprowadzili je chyba szwajcarscy naukowcy. Sportowcy kochali się rano i po dwóch godzinach poddawano ich pierwszej próbie wysiłkowej. Potem była jeszcze jedna, potem następna. Następnego dnia wszystko powtarzano z tym że bez seksu. Oddzielnie badano sprinterów, oddzielnie kolarzy, piłkarzy i maratończyków. Wie pan, co się okazało? Że sprinterom uprawianie seksu wychodziło na dobre, podczas gdy na formę maratończyków i spółki wpływało to negatywnie.
Niebezpieczne pozycje
W ostatnich latach dominuje opinia, że sam seks w przeddzień ważnego startu czy meczu nie jest większym problemem. Trzeba jednak spełnić pewne warunki. Po pierwsze, odpowiednia pozycja. W czasie Euro 2004 piłkarze reprezentacji Chorwacji mogli uprawiać seks, ale trener prosił ich, by nie robili tego w dziwacznych pozycjach. Niedawno ciekawego wywiadu udzieliła Melisa Satta, włoska modelka, zarazem dziewczyna piłkarza Milanu Kevina Prince'a Boatenga. Gdy jej wybranek doznał kontuzji, eliminującej go z gry na 4 tygodnie, wypaliła: - To przez seks. Uprawiamy go 7 do 10 razy w tygodniu.
Modelka Playboya Kendra Wilkinson mówi o seksie z futbolistą Hankiem Baskettem:
Po drugie regeneracja. Po seksie należy się zregenerować, spać co najmniej 7-8 godzin. Casey Stengel, były trener baseballistów New York Yankees powiedział swego czasu: - To nie seks niszczy tych chłopaków. Dużo gorsze jest szukanie okazji przez całą noc.
Kobiety mogą się kochać
Jest jeszcze inna, dość oryginalna teoria. Głosząca, że kobiety spokojnie mogą uprawiać seks przed zawodami. Ba, w ich przypadku jest to nawet wskazane. Argument był następujący - panie osiągają lepsze rezultaty po tym, jak mają orgazm. Z tym rozumowaniem zgadza się niewątpliwie włoska tenisistka Francesca Schiavone. Zawodniczka niecały rok temu udzieliła wywiadu "La Repubblice", w którym stwierdziła: - Seks pozytywnie wpływa właściwie na wszystko. Myślę, że dla tenisistek on jest nie tylko dozwolony, ale wręcz wskazany. W Polsce podobne idee propagowała Agnieszka Rylik.
Jedna z czołowych polskich sportsmenek, nie chce podawać nazwiska: - Generalnie seks jest rodzajem aktywności fizycznej. Myślę, że przed zawodami nic nie stoi mu na przeszkodzie, jeśli tylko nie wkłada się w niego zbyt dużego wysiłku. Wtedy jest OK i generalnie nie mam nic przeciwko jego uprawianiu.
Jej słowa potwierdza Mizera, mówiąc: - Seks to nie zawsze znaczy to samo. Można go uprawiać 10 minut, ale można i 2-3 godziny. W tym drugim przypadku może on oczywiście wpłynąć negatywnie na postawę następnego dnia. Wiadomo, w jego trakcie też się spala kalorie, marnuje się trochę energii, do tego dochodzi jeszcze brak snu.
I potem to wszystko widać. Czy na ringu, czy na trasie, czy na boisku.