W pobliżu synagogi w Pittsburgu doszło w sobotę do strzelaniny. W wyniku postrzałów zginęło dziesięć osób. Zamachowiec 46-letni Robert Bowers, zanim został ujęty, miał krzyczeć, że "wszyscy Żydzi muszą zginąć".
W pobliżu synagogi w Pittsburgu w USA doszło w sobotę rano do strzelaniny. 46-letni Robert Bowers otworzył ogień do przechodniów krzycząc, że wszyscy żydzi muszą zginąć. Władze podają, że zginęło dziesięć osób. Wśród postrzelonych ma być także policjant.
Sprawca został ujęty. Prezydent Donald Trump zaapelował do mieszkańców Pittsburga, żeby nie wychodzili z domów, gdyż na ulicach jest niebezpiecznie.
Trudno odmówić racji prezydentowi USA. Krajem co kilka tygodni wstrząsa informacja o strzelaninie, czy to w szkole, czy na ulicy. Mimo tego silne przywiązanie Amerykanów do broni nie pozwala na zmianę prawa.
Poczucie zagrożenia potęgują też informacje o bombach, jakie w ostatnich dniach zostały rozesłane do redakcji dzienników, znanych celebrytów i polityków. Jedna z przesyłek była przeznaczona dla Baracka Obamy.