Tabloidy i prawica apelują: niech Michał Tusk i Daniel Kalemba zrezygnują z pracy, jeśli ich ojcowie zajmują tak intratne stanowiska. Synowie premiera i ministra odpowiadają: Nie mamy zamiaru rzucić pracy. Eksperci oceniają, że ta medialna nagonka to "absurd" i "skandal". – Jesteśmy dumni z Daniela i jego decyzji – słyszymy zaś w Agencji Rynku Rolnego.
Po aferze taśmowej PSL nepotyzm stał się ulubionym tematem polityków i publicystów. Osoby dążące do rozwiązania tej sieci powiązań są tak zawzięte, że walą w kogo i gdzie popadnie. Jeśli tylko zgadza się nazwisko i konotacje rodzinne, można oskarżać o nepotyzm.
Taki sam los spotkał Daniela Kalembę, syna świeżo mianowanego ministra rolnictwa oraz Michała Tuska – syna premiera. Czy teraz obu młodych czekają kłopoty tylko dlatego, że ich ojcowie dorobili się stanowisk w polityce?
Michał, były dziennikarz "Wyborczej"
Tusk junior nigdy niespecjalnie występował w roli "syna premiera". Wystąpił, co prawda, razem z ojcem w programie Kuby Wojewódzkiego, ale w 2005 roku, kiedy Tusk był tylko liderem opozycji. Wtedy też, w 2005 roku, zaczął pracować w "Gazecie Wyborczej".
Trudno podejrzewać, że znalazł się tam dzięki nazwisku – pisał bowiem w lokalnym oddziale, a zajmował się głównie transportem. Napisał grubo ponad 2000 tekstów.
Teraz, od kwietnia 2012 roku, Michał Tusk pracuje na lotnisku im. Lecha Wałęsy w Gdańsku. Ma etat w Dziale Analiz i Marketingu. I nie, nie jest jego szefem, a jedynie zwykłym pracownikiem. Według nieoficjalnych informacji, dostaje 4 tysiące złotych miesięcznie. Jak na 32-latka, nie są to powalające zarobki. Gdy media donosiły o zmianie pracy przez Tuska juniora, od razu pytano: czy to dzięki tacie Michał otrzymał stanowisko?
Rzecznik lotniska zaprzeczał i wyjaśniał, że to doświadczenie Tuska z "GW" zadecydowało o jego zatrudnieniu. Konkursu na stanowisko nie było, lotnisko po prostu złożyło mu propozycję. Michał Tusk przyjął ją dopiero po kilku miesiącach.
Daniel, pracowity kontroler
Podobnie rozwijała się kariera Daniela Kalemby, syna obecnego ministra rolnictwa. Młody Kalemba obecnie jest kierownikiem stacji kontroli technicznych w poznańskim oddziale Agencji Rynku Rolnego. Ale w ARR był zatrudniony ponad 10 lat temu, gdy nazwisko jego ojca mogło być znane głównie sąsiadom i rodzinie, a Polską rządziło
SLD. Od tamtej pory mozolnie wypracowywał swoją pozycję. Ojciec, nawet gdyby bardzo chciał, z początku nawet nie miałby jak mu pomóc. Chociaż wątpliwe, by Kalemba z takiej pomocy skorzystał, bo jak sam stwierdził: "polityka go nie interesuje".
– Przeszedł wszystkie szczeble kariery, od najniższego do kierownika stacji. A nawet to stanowisko nie jest jakimś wysokim, on nie jest dyrektorem ani nic takiego – mówi nam rzeczniczka ARR Iwona Ciechan. – To cholernie uczciwy facet, bardzo lubiany w firmie – dodaje nasza rozmówczyni.
Jak zdradza nam Ciechan, Kalemba znany jest z solidności i pracowitości. Pomimo 10 lat spędzonych w Agencji, nie zwalnia. – Nawet na kontrole techniczne jeździ sam, chociaż nie musi, bo teoretycznie jest kierownikiem stacji – mówi nam Ciechan. Daniel Galemba, z tego co mówią nam anonimowo inne osoby z ARR, po prostu zapracował na swoją pozycję. Która wcale nie jest tak wysoka, jak może się wydawać, a i zarobki Kalemby nie powalają. Pracownicy uważają, że gdyby odszedł, byłaby to strata dla firmy: – Nikt z kierownictwa agencji nie oczekiwał, że Daniel zrezygnuje z pracy. Jesteśmy dumni z niego i z jego decyzji – mówią nam pracownicy ARR.
Co to jest nepotyzm
Rzeczniczka ARR, dodatkowo, oburza się na nagonkę medialną wokół Kalemby. – Ta afera uderzyła w ponad 1000 osób, które uczciwie pracują w ARR – podkreśla, mówiąc, że w Agencji większość osób to po prostu rzetelni pracownicy, niezwiązani z polityką.
Również eksperci z rynku pracy przyznają, że żądania zrezygnowania z pracy to
"absurd". – To skandal. Ludziom pomieszało się co to jest protekcja i nepotyzm – mówi nam Dominika Staniewicz, ekspert ds. rynku pracy z Business Centre Club.
– Ci ludzie sami zapracowali na swoje stanowiska i nie można przekreślać ich karier dlatego, że ich ojcowie zajmują wysokie stanowiska. To byłoby niesprawiedliwe. Trzeba dostrzec, że ci ludzie sami wszystko osiągnęli – przekonuje ekspertka BCC. I od razu pyta: jaki to nepotyzm? – Jakie korzyści Donald Tusk miałby czerpać z syna na zwykłym, szeregowym stanowisku w dziale marketingu na lotnisku? Wszak nepotyzm to wykorzystanie posiadanej pozycji do obsadzania swoimi stanowisk w celu odniesienia własnej korzyści – przypomina Dominika Staniewicz.
Wyrzucić? Za co?
To jednak nie jedyny argument, który przemawia za Michałem Tuskiem i Danielem Kalembą. Ekspert z Centrum im. Adama Smitha Andrzej Sadowski mówi: – Przede wszystkim nie wiem, na jakiej podstawie mieliby stracić pracę. Nie dokonywali nadużyć,
nie złamali pracowniczej dyscypliny. Wzywanie do ich zwolnienia to wzywanie do łamania prawa w Polsce.
Ekonomista zaznacza, że nie ma znaczenia, czy rodziny polityków pracują w państwowych spółkach czy prywatnych. Zawsze i tak można ich o coś oskarżyć. – Na przykład mogłyby padać zarzuty, że ta praca w prywatnej firmie jest dodatkiem do innych relacji z politykami – wskazuje Sadowski. Prywatna firma zatrudniająca dziecko polityka ma też problem, gdy wygrywa rządowe przetargi – zawsze bowiem mogą wtedy paść oskarżenia o korupcję.
Tak naprawdę nie ma więc znaczenia, w jakim sektorze pracuje rodzina polityka. Dominika Staniewicz wskazuje tylko, że w przypadku relacji jak u Kalembów – gdy syn pracuje w Agencji podpadającej pod resort ojca – można by wprowadzić dodatkowy nadzór, zapewniający przejrzystość ich relacji. – Ale na Boga, nie popadajmy w paranoję – apeluje Staniewicz.
Prywatyzacja potrzebna od zaraz
Andrzej Sadowski przypomina też, że problemem nie są Michał Tusk i Daniel Kalemba. – Problemem jest cały ten sektor rządowy. To luksusowe przytułki dla dużej części polityków – przekonuje ekspert z Centrum im. Adama Smitha.
– Te głosy o zwolnieniu pojawiają się zamiast merytorycznej dyskusji. Jeśli chcemy, by zaszła zmiana jakościowa, a nie ilościowa – w postaci dwóch zwolnionych osób – to potrzebna jest przede wszystkim prywatyzacja, bo nie ma żadnego powodu, by rząd posiadał tyle spółek– dowodzi Sadowski. Jak dodaje nasz rozmówca, wzywanie do zrezygnowania z pracy to już "nawet nie populizm, a brednie".
Podobne rozwiązania proponował Leszek Balcerowicz. Prywatyzację jako lek na nepotyzm popiera również część polityków i wielu ekonomistów. Przeciwny prywatyzacji jest za to PiS, który jednak nie zaprezentował żadnej innej metody na pozbycie się nepotyzmu. Czyżby tylko dlatego krzyczeli o zwolnieniu Tuska i Kalemby?
Proponuje wpierw pogadac z kims z Forum Polskich Wiezowcow (skyscrapercity.pl) i dowiedziec sie kim jest Mlody Tusk. Bo to gosc tegi, chodzacy komputer jesli chodzi o wiedze z zakresu transportu i infrastruktury.
Zdzisław
Mamo ja wariat kup mi lotnisko!Sezon ogórkowy w pełni , więc może trzeba ich wysłać do zbierania ogórków?Najlepiej razem z tymi co szukają dziury w całym.
Karolina
Tusk od lat specjalizował się w komunikacji i ma na ten temat wiedzę, zatrudnili go na lotnisku w odpowiednim dziale. Sorry, ale praca na lotnisku to nie jest stanowisko świadczące o wygórowanych ambicjach podpartych protekcją ojca. Śmieszne.
Andrzej Sadowski
Ekspert Centrum im. Adama Smitha
Przede wszystkim nie wiem, na jakiej podstawie mieliby stracić pracę. Nie dokonywali nadużyć, nie złamali pracowniczej dyscypliny. Wzywanie do ich zwolnienia to wzywanie do łamania prawa w Polsce.