
Prezydent Andrzej Duda w rozmowie na antenie Telewizji Trwam powiedział, że po odwołaniu Marszu Niepodległości przez Hannę Gronkiewicz-Waltz musiał razem z premierem "wziąć odpowiedzialność na siebie". Inaczej według premiera mogłoby dojść do zamieszek.
REKLAMA
– Po tym, jak prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz ogłosiła swoją decyzję, była odpowiedź środowisk narodowych, że oni i tak pójdą. Moglibyśmy mieć do czynienia z nielegalnym wydarzeniem – powiedział Andrzej Duda. Teraz wiemy, że sąd zakaz uchylił, ale w momencie wywiadu to nie było jasne.
Dalej prezydent wyjaśnił, do czego taka sytuacja by doprowadziła. – To gwarantowane zamieszki i oczywiste, że by do nich doszło – stwierdził i dodał: – Trzeba byłoby uniemożliwić przemarsz.
Duda podkreślił także, że w obliczu zastanej sytuacji postanowił wziąć odpowiedzialność za marsz razem z premierem Mateuszem Morawieckim. – Pod rygorem uroczystości państwowej tworzymy pełne zabezpieczenie i wierzę to, że bezpieczeństwo uda się zapewnić nie tylko politykom, lecz także innym uczestnikom. Do Warszawy wybierają się tysiące ludzi z całej Polski – stwierdził.
Przypomnijmy, że pierwotnie PiS odcinało się od organizowanego przez narodowców Marszu Niepodległości. Politycy partii rządzącej nie mieli bowiem zapewnienia organizatorów, że w trakcie pochodu nie pojawią się żadne zakazane treści, np. rasistowskie.
źródło: Telewizja Trwam