Na Placu Piłudskiego odsłonięto pomnik prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Uroczystość, w której wzięli udział praktycznie wszyscy przedstawiciele rządu z prezydentem i premierem na czele, nie obyła się jednak bez protestów.
10 listopada to dla PiS dzień szczególny. To bowiem nie tylko wigilia jubileuszowego w tym roku Święta Niepodległości, ale również miesięcznica smoleńska.
Rządowe obchody z tych dwóch okazji obfitowały w wydarzenia, których kulminacją było odsłonięcie kontrowersyjnego pomnika Lecha Kaczyńskiego, który zginął w katastrofie w Smoleńsku.
Wieczorem w bazylice archikatedralnej św. Jana w Warszawie odbyła się uroczysta msza święta w intencji ofiar katastrofy smoleńskiej. Następnie spod świątyni wyruszył Masz Pamięci, który kierował się ku Placu Piłsudskiego.
Uczestnicy marszu nieśli ogromny baner z wizerunkiem Lecha Kaczyńskiego i hasłem "Warto być Polakiem".
– Serdecznie dziękuję tym, którzy angażowali się w to dzieło. To, co ja mówię, nie ma większego znaczenia. Największe znaczenie ma to, co stanie się za chwilę. Odsłonięcie tego pomnika, to nasze zwycięstwo. Dowód na to, że chcieć to móc – mówił w drodze na Plac Piłsudskiego pod Pałacem Prezydenckim Jarosław Kaczyński.
Jednak nie obyło się bez protestów. Kiedy Marsz Pamięci dotarł do Placu Piłsudskiego powitały go krzyki i hasła przeciwników pomnika. "Nie ma nic wiecznego na Placu Piłsudskiego" czy "Kłamca" – głosiły plakaty. Skandowano także hasło "Konstytucja", na co uczestnicy Marszu Pamięci odpowiadali "Lech Kaczyński!".
Mimo to pomnik nieżyjącego prezydenta odsłonięto zgodnie z planem. W uroczystości uczestniczyli: prezes PiS Jarosław Kaczyński, a także prezydent Andrzej Duda i premier Mateusz Morawiecki. Wszystko to odbyło się w asyście wojska.
Sam pomnik odsłonili wspólnie prezes PiS, a także Marta Kaczyńska i prezent Duda.
Nie obyło się również bez utrudnień dla mieszkańców Warszawy i turystów. Jak informują internauci wojsko rozstawiło w centrum miasta barierki. Doprowadziło to do paraliżu stolicy i zagubienia zagranicznych turystów.