
Niemcy zabili matkę i siostrę, Ukraińcy rodzinę ojca, a Józef Wojciechowski...
Teraz Polonię przejmuje Ireneusz Król, kibice są dalecy od entuzjazmu. Gdybyś ktoś podstawił panu kartkę i kazał zagłosować – ekstraklasa z Królem albo klub tworzony przez kibiców, grający od niższych lig – co by pan wybrał?
I słusznie napisał. Najpierw nienawidzili nas Niemcy, a zaraz potem Rosjanie. Ledwie skończyła się wojna, a Polonia w 1946 zdobyła mistrzostwo. Na gruzach Warszawy! Tu nie było nic, nie było boiska, graliśmy na Legii. A jeszcze w czasie okupacji byliśmy dwa razy wicemistrzem Warszawy. Sport wtedy był dla odważnych, bo ludzi mordowano. Na Polonii jednej nocy zginęło 12 ludzi. Trener i cała drużyna. Byli, nie ma ich. Ot tak. Tu, na Polonii, po wojnie całowano ziemię. Ludzie przychodzili, kobiety płakały. Ten klub był najukochańszy na świecie. Jak Monte Cassino.
Wtedy się pan zakochał?
To prawda, że w 1955 roku mecz Polonii był dla pana ważniejszy niż narodziny syna?
Zadzwoniła do mnie pielęgniarka i mówi, że syn się urodził. Pyta co mam do powiedzenia żonie. No to ja do niej: „Proszę przekazać, że Polonia prowadzi 1:0 z Legią”. Wiecie, to było szczere, bo ja o niczym innym wtedy nie myślałem. Nawet dzisiaj o niczym innym nie myślę.
Odpowiem tak. Kazio Górski grałby w Polonii, ale jak mieszkał w suterenie i mu się na głowę lało, to żona mówi: „Kaziu, leje nam się na tapczan, na łóżko”. To Kazio na to: „No to je przesuńmy”. Ale w końcu nie wytrzymał i poszedł do Legii. Wszyscy szli. A wszyscy kochali Polonię.
Dziś ma pan 1600 zł emerytury. Warto było umierać za Polonię?
Dziś na bocznym boisku przy Konwiktorskiej odbywały się mecze dzieci, w ramach Turnieju Małego Powstańca. Zapytaliśmy Piekarzewskiego, dlaczego ściąga młode drużyny z takich a nie innych państw. Odpowiedział: "Od razu zamówiłem sobie dzieci w tym wieku, co ja byłem, dzieci po dwóch stronach barykady. Czyli Niemców, wiadomo, Ukraińców, wiadomo, Węgrów, bo miałem kolegę Węgra, który zawsze do mnie przychodził, jak byłem mały chłopak, a Węgrzy byli z Niemcami. No i kluby te, które brały udział w Powstaniu. Pamiętam, Anglików. Wydawało mi się, że tych samolotów było miliony. Czarno się zrobiło nad Warszawą. Oni zrzucali dary, ale to wszystko przepadło, bo poszło w ręce niemieckie w czasie powstania".
Ma pan gdzie żyć?
Przynajmniej tak symbolicznie. Byłoby miło, gdyby przynajmniej te moje prochy tu rozrzucili. Bo jednak całe swoje życie poświęciłem dla klubu.
JAKUB RADOMSKI
ŁUKASZ CYBUL