Rok temu nikt by pewnie o takim scenariuszu pomyślał. Wielki zwycięzca wyborów prezydenckich we Francji, uwielbiany przez rzesze Francuzów i Europejczyków, dziś zmaga się z największymi protestami odkąd objął urząd, a jego notowania lecą na łeb na szyję. Aż trudno w to uwierzyć, ale według ostatniego sondażu poparcie dla Emmanuela Macrona spadło do 25 procent.
Tak źle jeszcze nie było. Pamiętacie słynne zdjęcia Macrona, jego oficjalny portret, na którym stoi w oknie obok flagi Francji i UE, a które politolodzy w wielu krajach poddali szczegółowej analizie? To zdjęcie latem ubiegłego roku zrobiło furorę. – Macron wpuszcza świeże powietrze do Pałacu Elizejskiego – komentował ekspert ds. protokołu dyplomatycznego dr Janusz Sibora.
Według sondaży z tamtego okresu Macron miał poparcie około 45-50 procent. Tej jesieni wahało się między 30-35 proc. Dziś, według sondażu Ifop, Macrona popiera tylko 25 procent Francuzów, o cztery punkty procentowe mniej niż w październiku. To najgorszy wynik dla Macrona w ciągu 18 miesięcy urzędowania.
"Macron do dymisji"
Protesty zaczęły się w sobotę w ponad dwóch tysiącach miejscach w całym kraju. Na ulice wyszli ludzie w "żółtych kamizelkach" i zablokowali drogi, w tym m.in. Pola Elizejskie w Paryżu. Gigantyczne korki, wypadki, setki rannych osób, jedna osoba nie żyje – tak wygląda bilans tych protestów, które tak naprawdę nie zakończyły się jeszcze w poniedziałek.
Tak bardzo rozwścieczyła Francuzów zapowiedź Macrona o podniesieniu podatków na sprzedaż oleju napędowego. W protestach wzięło udział ponad 280 tysięcy ludzi, choć w mediach społecznościowych pojawiają się informacje nawet o milionie. Policja użyła gazu łzawiącego, na nagraniach widać, jak wkroczyła do akcji, ponad 100 osób zatrzymano. "Macron do dymisji!" – słychać było okrzyki.
Według agencji AFP, cena oleju napędowego wzrosła w ciągu ostatnich 12 miesięcy o około 23 procent i wynosi ok. 1,50 euro za litr. To najwyższa cena od początku tego wieku.
"To quasi ruchu rewolucyjny"
Ale tak naprawdę protest odbierany jest nie tylko przeciwko cenom paliwa, ale przeciwko Macronowi w ogóle. Ludzie wierzyli, że wraz z nim pojawi się nowa jakość, zmiany na lepsze, przyjdzie ten "powiew świeżości". Ale tak się nie stało.
Francuzi zarzucają Macronowi, że zapomniał o zwykłych ludziach, o tych najuboższych i o klasie średniej. Że jest oderwany od rzeczywistości. – On jest prezydentem bogatych, a nie biednych – mówił inny z protestujących.
Jak pokazują sondaże, aż trzy czwarte Francuzów popiera obecny protest, choć wielu kierowców było wściekłych z powodu korków i wypadków, do których doszło z powodu blokad. Zginęła jedna kobieta, gdy inna – na widok protestujących – spanikowała i omyłkowo nacisnęła pedał gazu.
W ciągu 18 miesięcy rządów Macron "przeżył" już kilka protestów, w tym m.in kolejarzy, ale takiego niezadowolenia społecznego jeszcze nie. Nie mówiąc, o poparciu, którym dziś nie ma się co chwalić.