Andrzej Tracz był nr  1 na liście PSL w wyborach do powiatu legnickiego. Nie poparł koalicji PSL-PiS.
Andrzej Tracz był nr 1 na liście PSL w wyborach do powiatu legnickiego. Nie poparł koalicji PSL-PiS. Fot. Facebook/Andrzej Tracz

Napisał na Facebooku, że nie jest mu po drodze z partią, która rządzi obecnie w Polsce i że nie mógł postąpić inaczej. Nie poparł koalicji PSL - PiS w powiecie, choć startował z listy PSL. Andrzej Tracz zawiesił już swoje członkostwo w klubie. "Myślę, że to jedyne honorowe rozwiązanie dla obecnej sytuacji" - stwierdził. Był zaskoczony, że PSL porozumiał się z PiS. - Gdybym wiedział przed wyborami, że jest taka możliwość, to na 110 procent w ogóle nie wziąłbym w nich udziału - mówi w rozmowie z naTemat.

REKLAMA
Przypomnijmy, na Śląsku Wojciech Kałuża z Nowoczesnej przeszedł do PiS i rozpętał polityczną burzę. Kilka dni wcześniej głośno było o radnym z listy PSL na Dolnym Śląsku, który też zaczął rozmawiać z PiS, a także o jeszcze jednym na Pomorzu, który również nie wykluczał takiej opcji. W ogóle sporo ostatnio słyszymy o zdradach i egzotycznych koalicjach, również PO-PiS.
W tym wszystkim post radnego powiatu legnickiego wydaje się niemal nierzeczywisty. Na swoim facebookowym profilu dostał już za niego sporo gratulacji. "Szacunek, jesteś wielki", "Panie Andrzeju, wyborcy są z pana dumni", "Na to liczyłam głosując na pana" - rozbrzmiewa w komentarzach. Wpis brzmi:
Andrzej Tracz
FB

"Chyba wiadomo od dawna, że nie jest mi po drodze z partią, która rządzi obecnie w Polsce. Dlatego też nie mogłem poprzeć i nie poparłem koalicji PSL - PiS w powiecie. Cóż, po ostatnich 3 latach " dobrej zmiany "w naszym kraju i po burzliwej kampanii wyborczej wydaje mi się, że nie mogłem postąpić inaczej. Konsekwencją tej decyzji będzie również zawieszenie przeze mnie mojego członkostwa w klubie radnych PSL. Myślę, że to jedyne honorowe rozwiązanie dla obecnej sytuacji w Radzie Powiatu".

Jako jedyny z klubu PSL w Legnicy postawił się Pan koalicji PSL-PiS. To dziś dość niezwykłe, bo ostatnio z różnych stron Polski raczej słyszymy głosy poparcia dla takich koalicji.
Andrzej Tracz: Bez przesady. Nie jest to żadne bohaterstwo. W ogóle nie brałem pod uwagę czegoś takiego jak koalicja PSL -PIS. Kampania wyborcza wskazywała raczej, że to Prawo i Sprawiedliwość widzi w PSL-u głównego przeciwnika. Gdybym wiedział przed wyborami, że jest taka możliwość, to na 110 procent w ogóle nie wziąłbym udziału w tych wyborach.
Było duże zaskoczenie?
Było. Jak się o tym dowiedziałem, to miałem jedną ciężką noc. Pojawił się moment bezradności, co zrobić. Jak wytłumaczyć ludziom. Wbrew pozorom w małych miasteczkach takie rzeczy są bardzo nośne. Stąd ten wpis na Facebooku.
Tłumaczy Pan w nim, że nie mógł postąpić inaczej i że jest to jedyne honorowe rozwiązanie. Pana wpis jest m.in. w zupełnej kontrze do głośnej decyzji radnego Kałuży.
Wiem, że zabrzmi to górnolotnie, ale jeżeli nie wiesz jak się zachować, to zachowuj się przyzwoicie. Musiałem być uczciwy wobec swoich znajomych, którzy na mnie głosowali i wszystkich, których nie znam, a którzy mnie poparli. Byłoby mi wstyd przed moimi wyborcami.
Dlatego chciałem uspokoić moich wyborców. Byliby mocno ze mnie niezadowoleni, gdyby dowiedzieli się, że poparłem koalicję PSL-PiS. Nie poparłem jej. Zrobiłem ten wpis na FB, żeby nikt mnie z nią nie utożsamiał.
Dlaczego?
Nigdy nie kryłem się z tym, że z dobrą zmianą nie jest mi po drodze, chociaż doceniam to, co się udało. Ale widzę też te wszystkie rzeczy, które chluby nie przynoszą. Podchodzę do tego z ironią, sarkazmem. Nigdy nikogo nie obrażałem.
Na pewno nie przyłożę teraz ręki do kontynuacji tej polityki. Zwłaszcza, że pracowałem w gimnazjum i wiem, jak wygląda reforma oświaty i jakie przyniosło to skutki. Nie bardzo widzę pole do współpracy.
Ale startował pan z listy PSL.
Tak. Ale to PSL się do mnie zgłosiło, ja nie szukałem kontaktu. Nie jestem członkiem PSL. Skontaktowano się ze mną, ponieważ jestem aktywnym obywatelem, piszę projekty obywatelskie. Być może w PSL uznano, że jestem szansą na odniesienie sukcesu w mieście, bo do tej pory partia odnosiła tu raczej porażki.
Wcześniej w PSL nie mówiono nic o żadnych ewentualnych koalicjach? O PiS?
Absolutnie. Nie było żadnych rozmów na ten temat. Wyglądało to tak, że szukali człowieka, który da im mandat. Zaproponowali mi drugie, czy trzecie miejsce. Powiedziałem, że zgadzam się, ale pod warunkiem, że dostanę jedynkę, bo nie mam presji, by zostać radnym. Zgodzili się.
Jak się Pan dowiedział, że planują współpracę z PiS?
Chciałem uprzedzić, że nie winię kolegów z PSL i będę ich trochę bronił, gdyż próbowali stworzyć inną koalicję z ugrupowaniem samorządowym, ale się nie udało. Gdy dowiedziałem się o planach koalicji z PiS lojalnie uprzedziłem, że nie wezmę udziału w rozmowach, że nie interesuje mnie ta koalicja i nie ma takiego stanowiska, które by mnie do niej przekonało, zwłaszcza po tym jak wyglądała kampania wyborcza
PiS zdobył większość, ale spokojnie można było sobie poradzić bez nich. PSL ma 5 mandatów, ugrupowanie samorządowe 6, a PiS 6.
Jak PSL zareagował na Pana odmowę?
Powiedziałem to prosto w oczy, nic nie kryłem. Zapraszali mnie jeszcze raz czy dwa razy na spotkania, ale grzecznie podziękowałem. Dalsze negocjacje z PiS odbywały się już beze mnie. Sam zrezygnowałem, zanim jeszcze rozmowy się zaczęły. Nie było żadnej presji ze strony PSL, jestem im za to wdzięczny, bo nikt na mnie nie naciskał.
To była moja decyzja. Cenię ludzi w PSL, część znam prywatnie, podczas głosowania wstrzymałem się od głosu. Zrobiłem to, by być w zgodzie z własnym sumieniem. Na Facebooku napisałem to, żeby wszystko było jasne. Bez ukrytych podtekstów.
Co teraz? Nie ma już Pana w klubie PSL.
Będę niezależnym radnym. Ale wiadomo, że jak ktoś z PiS-u stworzy fajny projekt, np. będzie chciał budować drogę rowerową czy inną, przecież nie będę udawał Rejtana i rozdzierał koszuli tylko dlatego by być na „nie”. Będę popierał dobre projekty, które będą służyć ludziom bez względu na to, która partia je zgłasza . Najważniejsze by działać dla regionu, ponad podziałami.
To Pana pierwszy start w wyborach. Zapytam jeszcze na koniec, jak Pan patrzy na to, co się dzieje w Polsce. Na te dziwne koalicje, zmiany barw partyjnych....
Nie dziwią mnie te różne wolty, ponieważ władza i pieniądze zaślepiają, ale dziwi mnie, że ludzie podejmują takie ryzyko w gruncie rzeczy na krótki okres, jeśli chodzi o jakiekolwiek profity, stanowiska. Kadencja 5 lat mija bardzo szybko. Profity, jeśli są, też są krótkotrwałe. Czasem chyba nie opłaca się pewnych rzeczy robić, ludzie mają dobrą pamięć. Dotyczy to wszystkich politycznych wolt.