Mówi się o nich Piotruś Pan, wieczny chłopiec albo po prostu kidult, czyli połączenie dziecka i dorosłego. Żyją zabawą, bez zobowiązań i odpowiedzialności. Ubierają się jak nastolatki, słuchają młodzieżowej muzyki i zadają się z dwudziestolatkami. Nie ważne, ile mieliby lat, nigdy nie chcą dorosnąć. Kidulci – współcześni buntownicy czy zgnili konsumpcjoniści?
Nigdy w życiu nie napisał żadnego CV, nie kupił garnituru i nie był w poważnym związku. Nie ma żony, ani dzieci, a jego znajomi są zwykle o dekadę od niego młodsi. Choć ma prawie 40 lat, to co wieczór ogląda na kanale Nickelodeon „Pingwiny z Madagaskaru” i wprost deklaruje, że nigdy nie chce tego zmienić. Robert Serek na co dzień jest redaktorem naczelnym magazynu „Vice”, w życiu jednak bliżej mu do chłopca niż poważnego redaktora.
– Ostatnio moja była dwudziestoletnia dziewczyna śmiała się, że kupiłem sobie Vansy – opowiada mi Serek. – Dla niej to był już obciach, czuła, że jest na nie za stara, a ja nie mam problemu, żeby nosić buty dla nastolatków. W mojej szafie nie można znaleźć płaszczy i marynarek, jest za to dużo tiszertów z napisami i bluzy. Jestem Piotrusiem Panem i się tego nie wstydzę. Nie mam żony i dzieci, a mój pokój ze swoim bałaganem przypomina kwaterę nastolatka. Uwielbiam kreskówki i dobrą zabawę i nie widzę potrzeby żeby z tego rezygnować. Czy jestem śmieszny? Mogę być. To nawet fajne, że jestem takim pozytywnym duszkiem. Bez zmartwień, kłopotów i większej odpowiedzialności – wyznaje mi szczerze Robert.
Wojewódzki - wieczny chłopiec telewizji
Takich osób jak Serek jest znacznie więcej. Kiedyś mówiło się o nich „młodzi duchem”, dziś bliżej im do określenia „kidult”. W końcu określa ich nie tylko sposób zachowania, ale też konsumpcyjne podejście do życia. Uwielbiają gadżety, młodzieżowe ubrania i dobrą zabawę i wcale się tego nie wstydzą.
Wystarczy przyjrzeć się Kubie Wojewódzkiemu, żeby zrozumieć ten fenomen. Znany dziennikarz cała swoją karierę oparł na niedojrzałości. Wystylizowany na nastolatka, uganiający się za młodymi dziewczynami i rozbijający się po klubach sportowych samochodem, jest kwintesencją „wiecznego chłopca”. Bez zobowiązań, ale za to z pieniędzmi. W końcu żeby zostać kidultem trzeba na to zapracować. Większość osób, które zaliczają się do tej kultury, to ludzie, którzy mogą pozwolić sobie na niezobowiązujące życie i szalone rozrywki.
– Źródeł tego zjawiska dopatrywałabym się w przewartościowaniu w kulturze – mówi mi Agnieszka Szczap, socjolog. – Dawniej chcieliśmy uczestniczyć w kulturze wysokiej, dziś prym wiedzie popkultura. Kidulci to grupa społeczna, która czerpie z niej garściami. Ich styl życia opiera się na konsumpcji, która we współczesnym świecie jest wyjątkowo łatwo przyswajalna – tłumaczy.
Nie zawsze tak było. – Kiedyś ceniono osoby starsze, liczono się z ich wiedzą i traktowano jak wzór. Teraz gloryfikuje się młodość, a osiągnięcie dojrzałości nie jest już postrzegane jako sukces. Wszyscy, niezależnie od wieku, chcą jak najdłużej czerpać z zasobów kultury. Kidult to jednak nie tylko konsumpcyjny styl życia bez zobowiązań, to też styl budowania relacji i funkcjonowania w grupie. Wieczny chłopiec raczej nie zakłada rodziny, nie wiąże się na poważnie. Jego hasła to: luz, swoboda i przyjemność – dodaje Szczap.
Buntownik czy konsumpcjonista?
Realizowanie tych haseł ułatwia nam kultura, która bombarduje nas rozwiązaniami lekkimi i bezstresowymi. Żadnych norm, żądnych zobowiązań i problemów. Nikogo już nie dziwią dorośli zaczytujący się w książkach dla dzieci i tłumy dojrzałych widzów na kreskówkach w kinie. Popkultura się infantylizuje. W sklepach znajdujemy koszulki z bohaterami ulubionych bajek, w księgarniach książki dla dzieci na „poważnych półkach”, a w telewizji reklamy skierowane zarówno dla najmłodszych, jak i dorosłych.
Kultura wychowuje kidultów, a oni odwdzięczają się jej wieczną atencją. Co jest jednak przyczyną ich zachowania? Czy wiecznych chłopców można nazwać współczesnymi oburzonymi, którym nie odpowiada smutny, dorosły świat, czy jednak bliżej im do zgniłych konsumpcjonistów, którym bliżej jest do „mieć” niż „być”?
– Nie nazwałabym ich buntownikami – tłumaczy mi Szczap. – W końcu ich postawa opiera się na wycofaniu z pewnej strefy życia. W przeciwieństwie do oburzonych, nie jednoczą się przeciwko jakiejś idei, tylko raczej starają się nie podejmować żadnych decyzji. Do grupy kidultów należą często osoby zagubione, nie potrafiące się zdeklarować i nie mające własnego zdania. Postawa wiecznego chłopca, czy dorosłego dziecka pozwala być zawieszonym i wolnym od jakiejkolwiek odpowiedzialności – mówi mi Szczap.
Według forów i artykułów o kidultach charakteryzuje ich zamiłowanie do dziecięcych zabawek, różowego stroju i infantylnego sposobu bycia. Ten aspekt nie wydaje mi się najważniejszym. Kidultem mniej jest się na zewnątrz, a bardziej wewnątrz.