Te spekulacje wracają co jakiś czas. Mówiło się nawet, że gdyby opozycji udało się przejąć władzę, on miałby zostać ministrem sprawiedliwości. Roman Giertych w "Kropce nad i" w TVN24 potwierdził, że poważnie myśli o powrocie do polityki. Choć jedna kwestia, jaką wypomniała mu Monika Olejnik, wyraźnie mu się nie spodobała.
Dziennikarz zajmujący się tematyką społeczną, polityczną i kryminalną. Autor podcastów z serii "Morderstwo (nie)doskonałe". Wydawca strony głównej naTemat.pl.
Były lider Ligi Polskich Rodzin i wicepremier w rządzie Jarosława Kaczyńskiego przyznał, że chciałby ubiegać się o mandat senatora w przyszłorocznych wyborach parlamentarnych. Zapowiedział, że będzie zabiegał o poparcie partii opozycyjnych, ale których konkretnie - nie wskazał. – Jest kilka partii opozycyjnych. Zobaczymy, jeszcze jest rok – stwierdził.
Roman Giertych w wyborach do Senatu startował także w 2015 r. jako kandydat niezależny, z poparciem części polityków PO. Wówczas w okręgu podwarszawskim pokonał go kandydat PiS, przyszły (i już były) minister zdrowia Konstanty Radziwiłł. – Nie poparła mnie Nowoczesna, głosy się rozbiły – tak dziś wyjaśnił Giertych przyczyny przegranej.
– Może nie chcieli popierać homofoba? – zwróciła uwagę Monika Olejnik, co Giertycha wyraźnie ubodło. Przyznał, że "ma konserwatywne poglądy" na przykład jeśli chodzi o związki partnerskie. Ocenił jednak, że epitet "homofob" to już "przekracza pewne granice".
– A to nie pan mówił o homoseksualistach "pederaści"? – dopytywała Olejnik. Giertych odpowiedział, że "od dawna nie używa takich określeń".
W ostatnich dniach coraz częściej mówi się, że Roman Giertych ma apetyt na powrót do polityki. Przed dwoma tygodniami pisaliśmy o spekulacjach, że były minister edukacji miałby od ewentualnego przyszłego premiera z PO otrzymać propozycję objęcia teki ministra sprawiedliwości.
źródło: tvn24.pl