
Stanisław Michalkiewicz obraził ofiarę gwałtu dokonanego przez księdza, porównując odszkodowanie jakie dostała za popełnioną zbrodnię do wynagrodzenia prostytutki. Teraz syn prawicowego publicysty w liście otwartym przeprasza kobietę za słowa swojego ojca. "Stało się coś złego i muszę coś z tym zrobić" – napisał Mateusz Michalkiewicz
REKLAMA
Zaczęło się od wypowiedzi Stanisława Michalkiewicza, który porównał ofiarę księdza pedofila do prostytutki, która za pieniądze, jakie po latach kobieta dostała w ramach zadośćuczynienia oddałaby się kilka razy gratis. Te słowa wzburzyły opinię publiczną, a publicysta Radia Maryja i prawicowych pism spotkał się z wielkim hejtem pod swoim adresem.
Od obrzydliwej wypowiedzi odciął się również jego syn, Mateusz Michalkiewicz. Wystosował list otwarty, w którym odcina się od poglądów ojca i pragnie serdecznie przeprosić ofiarę gwałtu za słowa, które wypowiedział Stanisław Michalkiewicz i które zapewne sprawiły dodatkowy ból.
"Umniejszanie, czy wręcz negowanie, krzywdy, jakiej Pani doznała, przemocy psychicznej, fizycznej i seksualnej, których doświadczyła Pani jako dwunastoletnie dziecko, dziewczynka uczęszczająca do szóstej klasy szkoły podstawowej, urąga elementarnym zasadom sprawiedliwości" – przekonuje syn publicysty.
Zachowanie ojca nazywa niegodnym. "Dzięki Pani odwadze przełamana zostaje zmowa milczenia na temat pedofilii w polskim Kościele. Dzięki Pani odwadze przełamywane są niezrozumienie i pogarda dla ofiar seksualnej przemocy" – dziękuje kobiecie Mateusz Michalkiewicz.
W październiku Sąd Apelacyjny w Poznaniu podtrzymał wyrok w sprawie odszkodowania dla ofiary księdza ze zgrupowania Towarzystwa Chrystusowego. Zakon miał wypłacić milion złotych kobiecie, która jako dziecko była gwałcona i molestowana seksualnie przez księdza.
źródło: "Gazeta Wyborcza"
