Lech Wałęsa był gościem Beaty Lubeckiej w programie "Gość Radia Zet". Były prezydent znowu odniósł się do sprawy swojego przegranego procesu z Lechem Kaczyńskim. I opowiadał o swojej miłości do... Jarosława Kaczyńskiego.
– Ja go kocham jako człowieka (Jarosława Kaczyńskiego – red.), tylko nie pozwolę na to, żeby oszustwo zwyciężało, żeby łamano prawo i zasady – mówił Wałęsa na antenie.
Beata Lubecka zapytała więc byłego prezydenta wprost: po co sądowa batalia, skoro można się po prostu pogodzić.
Wałęsa odpowiedział… powiedzmy, że w swoim stylu. – Ja wyciągam rękę, proszę bardzo. Proszę mnie przeprosić za wszystkie złe rzeczy, które mi uczynił – powiedział.
Po czym zaczął kontynuować swoje oskarżenia dotyczące lotu do Smoleńska. – Od samego początku ten lot był niebezpieczny, nie powinien wystartować. W takim przypadku mówią o kotkach? – mówił Wałęsa.
Beata Lubecka przypomniała swojemu rozmówcy, że bracia Kaczyńscy mieli rozmawiać nie
"o kotkach", ale o zdrowiu swojej matki. Wałęsa nie dał się jednak przekonać. Jeszcze raz to powtórzył, a potem dodał: – Na ten temat koniec, proszę o inne pytanie.
Ale po kolejnej chwili jeszcze wtrącił o katastrofie: – Był (Jarosław Kaczyński) nieodpowiedzialny, nieprzewidujący, kiepski polityk i dlatego podjęto złe decyzje. Ja na ich miejscu bym nie podjął takich decyzji. Nie byłoby tego nieszczęścia.