Mimo protestów, petycji i lawiny krytyki , która leje się ze strony tysięcy nauczycieli i rodziców, minister Zalewska wciąż tkwi na stanowisku. Coraz częściej mówi się jednak o jej starcie w wyborach do PE, a wtedy – takie pojawiły się spekulacje – mogłaby ją zastąpić obecna wiceminister. Marzena Machałek, którą cenią nawet w opozycji, ale nie brak głosów, że byłaby mniejszym złem. – Zamienił stryjek siekierkę na kijek – reaguje jeden z nauczycieli.
– Proszę pani...Gdybym miał głosować to absolutnie nie na nią. Może i jest dobra merytorycznie, ale ideologicznie... – ucina rozmowę jeden z przedstawicieli Związku Nauczycielstwa Polskiego w regionie, z którego pochodzi Marzena Machałek. To okolice Jeleniej Góry. Nie daje się namówić na rozmowę. – Szkoda słów – kwituje tylko.
Marzena Machałek, obecna wiceminister edukacji pochodzi z Kamiennej Góry. Była tu radną i zastępcą burmistrza, ma duże doświadczenie w edukacji. Pracowała w szkole podstawowej, za poprzednich rządów PiS była wicekuratorem oświaty na Dolnym Śląsku. Gdy w życie wchodziła reforma edukacji ministra Handkego, podobno szkoliła nauczycieli.
Dziś niektórzy dostrzegają, że się zmieniła. – Bardzo się upolityczniła i zmieniła się bardzo. Odeszła od środowiska nauczycielskiego, z którego się wywodzi i dziś nie jest w nim popularna. Nawet gdy kiedyś kandydowała na prezydenta Jeleniej Góry miała bardzo negatywne opinie – mówi naTemat Halina Wieczorek, prezes ZNP w powiecie jeleniogórskim.
"Ona jest typowym oficerem partii"
Marzena Machałek jest w Sejmie od 2006 roku. Zawsze mocno zaangażowana w sprawy edukacji. "Niedługo po wygranych wyborach była jedynym politykiem partii rządzącej, który przyszedł na wysłuchanie obywatelskie na temat zniesienia obowiązku szkolnego dla sześciolatków" – pisała "Wyborcza".
Wiceministrem edukacji została półtora roku temu. Niedługo potem zaczęły się dyskusje wokół jej ponownej, ewentualnej kandydatury na prezydenta Jeleniej Góry w ostatnich wyborach. Lokalny portal, powołując się na jednego z działaczy PiS, donosił: "Postawienie w tych wyborach na dzisiejszą wiceminister edukacji, jako przyszłą gospodynię jeleniogórskiego ratusza, nie wydaje się prawdopodobne, bo jej wejście do rządu i firmowanie reformy edukacji może okazać się obciążające".
Katarzyna Lubnauer, przewodnicząca Nowoczesnej i wiceszefowa sejmowej Komisji Edukacji mówi o niej "Mini-Zalewska". – Ona jest wiernym żołnierzem PiS-u, typowym oficerem partii. Człowiekiem do bólu realizującym to, co sobie partia założy, bez jakiegoś krytycznego spojrzenia. Co do tego nie ma żadnych wątpliwości. To nie jest osoba, która myśli w sposób niezależny. Jest taką lajtową wersją Zalewskiej. Bo nie jest tak bezczelna – mówi naTemat.
"Dobrze się z nią pracowało"
Machałek była szefową sejmowej podkomisji ds. prawa oświatowego, gdy znienawidzona przez miliony Polaków reforma edukacji wchodziła w życia. – Pamiętam, jak przepychała deformę edukacji. Jak odbywało się to w nocy, 12 godzin pod rząd. Jak w pewnym momencie ograniczono nam możliwość zadawania pytań – uważa Katarzyna Lubnauer.
Jednak bardzo źle oceniam panią Zalewską i trudno mi sobie wyobrazić, że ktoś będzie gorszym ministrem. Dlatego wydaje mi się, że ewentualna zmiana nie byłaby na gorsze, pytanie, czy byłaby na lepsze? Cały czas czekam na postawienie na kogoś, kto ma bardziej nowoczesne spojrzenie na szkołę – dodaje.
Marzena Machałek zanim została wiceministrem edukacji również była wiceszefową tej samej komisji sejmowej. Była zastępczynią Rafała Grupińskiego. – Dobrze się z nią pracowało. Wiele rzeczy można było wspólnie omówić, choć przy reformie gimnazjalnej byliśmy w ostrym sporze. Nie mogę o niej powiedzieć tak krytycznego zdania jak o minister Zalewskiej – mówi naTemat poseł PO.
Ale dodaje: – Z drugiej strony pani Marzena Machałek jest wykonawczynią politycznych poleceń i zakładniczką politycznej linii PiS-u. W tym sensie żal, że swojej wiedzy o szkole nie przekłada na pomysły lepsze dla szkół. Chyba jednak nie można być gorszym ministrem niż pani Zalewska. To samo w sobie daje plus jej ewentualnej następczyni czy następcy. Marzena Machałek bardziej trzyma się ziemi i konkretów niż minister Zalewska, która potrafi bez umiaru koloryzować rzeczywistość.
"To byłaby tylko pozorna zmiana"
Nauczyciele i rodzicie nie widzą jednak żadnej różnicy między obu paniami. W pamięci została np. nie tak dawna akcja Tęczowego Piątku w szkołach. To Marzena Machałek groziła dyrektorom konsekwencjami. Zapowiadała, że MEN skontroluje część szkół, w których odbył się "Tęczowy Piątek", a w skrajnych przypadkach miało być postępowanie dyscyplinarne.
– Oceniając jej działalność to pani Machałek robi to, co każe pani Zalewska. One mają taki sam punkt widzenia oświaty. W związku z tym jej patrzenie na oświatę jest patrzeniem przez pryzmat pani Zalewskiej. Gdyby została ministrem, w praktyce byłoby jak w powiedzeniu "Zamienił stryjek siekierkę na kijek" – reaguje w rozmowie z naTemat Halina Wieczorek, prezes ZNP w powiecie jeleniogórskim.
Dorota Łoboda z ruchu Rodzice Przeciwko Reformie Edukacji też nie widziałaby żadnej zmiany. – Minister Machałek stała na stanowisku, że reforma edukacji jest bardzo dobrze przygotowana, nie generuje żadnych problemów, dzieci nie będą poszkodowane. To wszystko jest nieprawda. Jeśli zamienimy minister Zalewską na wiceminister Machałek to będziemy mieć dokładnie to samo co do tej pory. To byłaby tylko pozorna zmiana – mówi naTemat.
Dorota Łoboda uczestniczyła w wielu posiedzeniach sejmowej komisji edukacji. Mówi, że wiceminister była nawet częściej na nich obecna niż minister Zalewska. Ale nie było z nią żadnej rozmowy: – Nigdy nie była skłonna do wysłuchania strony przeciwnej. To nie jest osoba, która dostrzega problemy wywołane przez reformę. Gdyby została ministrem, byłaby to kontynuacja tego, co było.
Przypomina też sobie, że wiceminister edukacji uczestniczyła w dwóch spotkaniach z Ordo Iuris – raz w związku z Tęczowym Piątkiem, a raz raportem "Chrońmy dzieci", które stworzyła ta organizacja. – Zaraz po tych spotkaniach napisaliśmy do MEN pismo z prośbą o spotkanie, właśnie powołując się na spotkanie minister Machałek z Ordo Iuris. Dostaliśmy odpowiedź odmowną – wspomina.
Wszyscy nasi rozmówcy przyznają, że na szkołach Marzena Machałek się zna, jest merytoryczna. Ostatnio mocno zajmowała się szkolnictwem branżowym.
Dorota Łoboda z ruchu Rodzice Przeciwko Reformie Edukacji: – Bez wątpienia zna się na szkole. Ale nie ma w niej silnej woli, by coś w tej szkole zmienić na lepsze.
"Powinna ponieść konsekwencje"
Czy i kiedy w MEN nastąpią jakiekolwiek zmiany, tego nie wiemy. Do wyborów do Parlamentu Europejskiego zostało jeszcze trochę czasu. Ale i tak wielu Polaków – mimo ogromnej krytyki i nawoływań do dymisji Anny Zalewskiej, nawet ze strony Solidarności – uważa, że powinna zostać na stanowisku do końca.
– Nie jestem zwolenniczką dymisji minister Zalewskiej przed wyborami. Uważam, że powinna dotrwać do końca i zobaczyć, co się wydarzy w 2019 roku oraz ponieść tego konsekwencje. Chyba, że zostałaby wymieniona na kogoś, kto ma diametralnie inne spojrzenie na edukację i będzie się starał coś naprawić – stwierdza Dorota Łoboda.
– Jednak ewentualne zastąpienie jej dotychczasową zastępczynią nic by nie zmieniło. Pozwoliłoby jej tylko na uniknięcie konsekwencji. W tym momencie wymiana nie miałaby sensu, byłaby tylko fikcyjnym przesunięciem na stanowisku – dodaje.
Rafał Grupiński: – Na miejscu pani Machałek nie brałbym tego ministerstwa. Co to za przyjemność płacić ogromne koszty osobiste i polityczne, za kogoś, kto w tym czasie balowałby w PE, a cały kłopot z powodu krzywdzonej młodzieży i rodziców spadłby na jego następcę? Mimo wszystko nie życzyłbym pani Machałek, żeby musiała się zmagać z tym za osobę, która to wszystko spowodowała.