Ależ to była walka! Prawie tydzień czekaliśmy na drugi polski medal w Londynie. Duet wioślarski Julia Michalska i Magdalena Fularczyk nie zawiódł oczekiwań. Polki sięgnęły po brąz, bohatersko walcząc przez cały dystans 2 kilometrów.
Brytyjki miały być poza zasięgiem. I były, prowadziły od startu do mety. Nieoczekiwanie blisko nich płynęły też Australijki. Polski już po kilkuset metra uplasowały się na trzecim miejscu. Było wiadomo, że rywalek raczej nie dogonią. Było też niemal pewne, że same obronią swoje miejsce. Tak też się stało. Przypłynęły na metę jako trzecie, choć w samej końcówce niebezpiecznie atakowały je Chinki.
Julia Michalska mówiła przed wyścigiem, że nie nastawiają się na konkretny wynik. – Chcemy popłynąć wyścig życia, żeby za jakiś czas móc go wspominać – powiedziała "Przeglądowi Sportowemu". Cóż, plan chyba zrealizowały. Te kilka minut na pewno będą wspominały latami.
Chwilę po finałowym wyścigu zadzwoniliśmy do Marcina Witkowskiego, trenera wioślarek. W rozmowie z naTemat był jeszcze pełen emocji. - Bardzo się cieszę, bo z przebiegu sezonu i tych wszystkich lat wyrzeczeń one na to zasłużyły jak mało kto. A ostatnie dwa dni to był horror, bo u Magdy pojawiły się problemy z plecami i bóle. Nie wiadomo było, co się wydarzy podczas wyścigu. Myślę, że wystąpiły na miarę swych możliwości. Na tyle, na ile były dziś w stanie - mówił na gorąco.
To drugi polski medal na igrzyskach w Londynie. Adam Krzesiński, sekretarz generalny PKOL mówił przez igrzyskami, że najwięcej medali Polacy wyłowią z wody. Ten jest pierwszy. A startować jeszcze będą nasi kajakarze na 200 metrów. Faworyci do złota. O medal walczą Mateusz Kusznierewicz z Dominikiem Życkim. Na pozycji medalowej są windsurferzy – Zofia Klepacka i Przemysław Miarczyński.