Reklama.
Nazwisko Bartłomieja Misiewicza stało się w Polsce synonimem osoby niekompetentnej, która piastuje wysokie stanowisko państwowe. Internauci i politycy zaczęli nazywać "drugim Misiewiczem" nowego wiceministra cyfryzacji Adama Andruszkiewicza. Oryginalny Misiewicz, były bliski współpracownik Antoniego Macierewicza, nie wytrzymał tego porównania i skomentował sytuację na Twitterze.
"Dodaj młody człowieku, że wszystko to zawdzięczasz wpływowym promotorom, a nie talentom, ciężkiej pracy i porządnemu wykształceniu. W normalnym świecie to wstyd się chwalić takimi rzeczami".
"I to wszystko bez wyższego wykształcenia. Szacun! A jakieś stanowisko, przed objęciem którego weryfikuje się kompetencje Pan objął?".
"Z takim wykształceniem (przypomnę - brak pełnego) powinien Pan kopać rowy za najniższą krajową a nie rozbijać się w firmowych limuzynach i balować w Białymstoku. Nie ma się co chwalić stanowiskami ,na które nabory i konkursy przeprowadzane są całkowicie (jak widać) nieprawidłowo".