Przywileje władzy kuszą. Jak ujawnił "Super Express" zaledwie kilka dni po nominacji Adam Andruszkiewicz, nowy wiceminister cyfryzacji, pojechał na obiad do drogiej warszawskiej restauracji służbową limuzyną. Oczywiście w godzinach pracy.
Kiedy został posłem, ostatnio wiceministrem, to spojrzenie na Warszawkę także się zmieniło. Kilka dni temu dziennikarze przyłapali go w jednej z modnych stołecznych restauracji. Spędził tam ponad dwie godziny.
A można tam zjeść krewetki na ostro w pikantnym sosie za 85 złotych, czy mule w sosie maślano-winnym z selerem naciowym za prawie 40 złotych. Oczywiście na obiad Andruszkiewicza, zarabiającego 14,2 tys. zł miesięcznie, zawiózł służbową limuzyną ministerialny kierowca.