
Reklama.
Przypomnijmy, że dwa dni temu Jarosław Gowin mówił dziennikarzom, że "jeżeli potwierdziłoby się, że są to zarobki rzędu 60-80 tys. zł, to w mojej ocenie to jest wysokość skandaliczna".
Wicepremier, a jednocześnie szef Porozumienia wchodzącego w skład Zjednoczonej Prawicy, odpowiadał w poniedziałek na korytarzu Sejmu na pytania dziennikarzy o zarobki w Narodowym Banku Polskim. Podkreślał, że Polacy powinni się dowiedzieć, ile te wynoszą na stanowiskach kierowniczych w banku centralnym. Krytykował szefa NBP Adama Glapińskiego, który od kilkunastu dni nie chce udzielić odpowiedzi na te pytania.
– Takie chowanie głowy w piasek jest błędem. Jeśli [doniesienia mediów] się potwierdzą, prezes NBP powinien wyjaśnić Polakom, jakie szczególne kompetencje przemawiają za tak szokująco wysokim poziomem zarobków – stwierdził Gowin. Teraz doczekał się odpowiedzi Glapińskiego, który zalecił mu zimny prysznic.
Adam Glapiński w środę podczas konferencji prasowej odniósł się m.in. do zarobków swojej "asystentki" Martyny Wojciechowskiej.