Zobaczyłem oficjalne obowiązki współpracowniczki Glapińskiego. Dopiero teraz widać bezczelność całej sprawy
Mówi się, że Martyna Wojciechowska zarabia w NBP 65 tysięcy złotych miesięcznie. "Mówi się", ponieważ kadrowa Narodowego Banku Polskiego na dziwnej konferencji temu zaprzeczyła, ale jednocześnie nie chciała powiedzieć, ile wynosi pensja mitycznych już tzw. "aniołków prezesa". W całej sprawie zapomina się jednak o jednej rzeczy, która wynosi ją na wyżyny absurdu i bezczelności.