Stefan W. usłyszał zarzut zabójstwa Pawła Adamowicza. Mężczyzna w niedzielę dźgnął trzykrotnie prezydenta gdańska nożem. Grozi mu dożywocie. Stefan W. nie przyznaje się do stawianych mu zarzutów.
Wczorajsze Światełko do Nieba w Gdańsku miało tragiczny finał. Na scenę wbiegł Stefan W. i dźgnął nożem Pawła Adamowicza. Lekarze przez wiele godzin walczyli o życie prezydenta Gdańska, mimo to Paweł Adamowicz zmarł w poniedziałek.
Kilka godzin wcześniej Stefan W. usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa. Kwalifikację czynu – na usiłowanie zabójstwa – zmieniono po śmierci Adamowicza.
– Podejrzany nie przyznaje się do usiłowania zabójstwa i nie przyznaje się do zmienionego zarzutu zabójstwa. Jego motywy są w tej chwili ustalone – wyjaśniła rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Gdańsku Grażyna Wawryniuk w rozmowie z TVN24. Mężczyźnie grozi dożywocie.
Rzeczniczka poinformowała, że przesłuchanie dotyczyło głównie historii życia Stefana W. i podejrzany niewiele powiedział na temat niedzielnych wydarzeń. Wciąż nieznane są jego motywy ponad to, co krzyczał w niedzielę ze sceny po ataku na Adamowicza. Wówczas twierdził, że Adamowicz zginął z powodu tortur, jakich Stefan W. doznał ze strony PO podczas pobytu w więzieniu.