Aleksandra Dulkiewicz to zastępca prezydenta Gdańska. Napisała osobiste wspomnienie o Pawle Adamowicza, które ukazało się na oficjalnym portalu Gdańska. Zwraca w nim uwagę na postawę Adamowicza jeszcze w czasach PRL. Porusza to, jak oddany był pracy i wartościom, jakie wyznawał.
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Napisz do mnie:
rafal.badowski@natemat.pl
Zwraca się do Pawła Adamowicza słowami "szefie, drogi Pawle". Pisze, że zostanie jako prezydent Gdańska zapamiętany na zawsze za to, że wyprowadził miasto z bardzo trudnej sytuacji lat 90., gdy bezrobocie było wysokie, brakowało pieniędzy na drogi i pomoc społeczną. "Paweł Adamowicz trwale odmienił nasze kochane miasto. Nasz Gdańsk" – napisała Aleksandra Dulkiewicz.
Dulkiewicz wspomina przełożonego jako człowieka, którego cechował rzadko spotykany etos pracy.
"Gdańsk jest… był - obok rodziny - dla Pawła Adamowicza najważniejszy. Choć, gdyby wziąć miarę czasu jaką poświęcał, to dla Gdańska miał go zawsze najwięcej. Pracował od rana do nocy. Poświęcał weekendy i przerywał urlopy - których właściwie ich nie miał - aby zająć się naszymi sprawami" – czytamy we wspomnieniu.
Zastępczyni prezydenta Gdańska zwróciła też uwagę na wartości, którym w życiu kierował się Adamowicz.
"(…) Zginął tak jak żył i pracował. Zawsze z otwartą przyłbicą i wierny wartościom. Nas wszystkich wciągał do tego, żebyśmy pomagali innym. Czy pamiętacie, ile razy w tym miejscu zbieraliśmy się w obronie wartości: polskiej Konstytucji, polskiego członkostwa w Unii Europejskiej albo dla świętowania ważnych rocznic. To zawsze była Jego inicjatywa" – wspomina.
Dalej opisuje okoliczności, w jakich doszło do zamachu na Pawła Adamowicza. "(…) Tuż przed kulminacją tej wspanialej akcji, jaką jest WOŚP, gdzie pomaga się najbardziej potrzebującym i najbardziej bezbronnym doszło do strasznego ataku. Człowiek z nożem wtargnął na scenę i spośród kilkudziesięciu osób, które tam stały, z premedytacją, świadomie wybrał prezydenta Pawła Adamowicza i trzykrotnie pchnął go nożem".
Wcześniej ze łzami w oczach Pawła Adamowicza wspominał na łamach TVN24 inny trójmiejski prezydent, Jacek Karnowski. – W Polsce jest przyzwolenie na publiczny lincz. Musimy spojrzeć sobie w oczy i powiedzieć, że dopuściliśmy do budowy mordu politycznego – powiedział gość Konrada Piaseckiego w TVN24.