
Dla Polaków to, co wydarzyło się na finale WOŚP w Gdańsku, nie jest niestety szokiem ani zaskoczeniem. Tego, że w pewnym momencie wojny polsko-polskiej komuś stanie się krzywda, można było spodziewać się od dawna. Szokiem i zaskoczeniem jest jednak sposób, w jaki doszło do ataku. Bo oto zwizualizowało się to, w co w codziennej jatce politycznej nikt nie chciał wierzyć. Na oczach wszystkich zabito człowieka.
Ludzie, którzy robią karierę siejąc nienawiść i wzmacniając podziały mają krew na rękach - nie wiedzą, jak ich radykalne opinie rezonują, jaki mają wpływ na ludzi. Nie przyglądają się efektom swoich działań, bo liczy się tylko szybki zysk w następnym sondażu albo w słupkach sprzedaży tygodnika.
I mówię to do obu rozgrzanych od emocji stron tego chorego sporu, który od lat trzyma w kleszczach mój piękny kraj. Kto sieje deszcz, ten zbiera burzę. Zastanówcie się, co robicie, do cholery. Dokąd Wy nas prowadzicie?
