– Niejednokrotnie opowiadał w towarzystwie, że chciałby być m.in. komendantem obozu koncentracyjnego, bo mógłby się na ludziach bezkarnie wyżywać – powiedział w rozmowie z Polsat News znajomy Stefana W., sprawcy tragicznego w skutkach ataku na Pawła Adamowicza.
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Napisz do mnie:
rafal.badowski@natemat.pl
Już około 13-14 roku życia zaczął współpracę z gangami, które wtedy działały w gdańskiej Oliwie i nie tylko. Zawsze był osobą, która lubowała się w sterydach, w militariach. Był żołnierzem, jeździł odzyskiwać długi, zawsze mu to sprawiało przyjemność – opowiadał Polsat News znajomy Stefana W. z Oliwy.
– Jego życie od zawsze polegało na kradzieżach i rozbojach. Na imprezie uderzył kuzyna butelką w głowę. Zrobił to dla zabawy. Może mnie to śmieszyło, ale 10 minut później miałem wbity nóż w prawą dłoń, którą opierałem się o blat. Wynosił też sprzęt elektroniczny, który zastawiał w lombardzie, a mama musiała ciężko na to pracować – dodał mężczyzna, który znał sprawcę ataku na Pawła Adamowicza.
– Gdy był winny znajomemu pieniądze, potrafił przyjść po godzinie z trzema, czterema torebkami z pieniędzmi i telefonami, które ukradł ludziom. W ten sposób oddawał swoje długi. Od początku imponowało mu, że kogoś okrada czy bije. Miał już problemy psychiczne jako nastolatek, był skierowany na leczenie, ale z tego co pamiętam, leczył się nie dłużej niż miesiąc czy dwa – dodał rozmówca Polsat News.
Stefan W. lubił bić ludzi i się tym chwalił Nowe informacje o Stefanie W. ujawnił wcześniej także "Dziennik Bałtycki". – To jest chłopak, który od zawsze miał nierówno pod sufitem, był niezrównoważony i trzeba było na niego uważać. Już jako nastolatek zdarzyło się, że bez powodu rozbił koledze na głowie szklaną butelkę. Nigdy nie ukrywał, że lubił bić ludzi i chętnie się tym chwalił, mówił o tym, jak fajnie jest spuścić komuś wp***dol – mówił gazecie mężczyzna z Oliwy, który twierdził, że Stefana W. zna od 10 lat.
Rozmówca gazety powiedział także, że Stefan W. lubił wyrywać kobietom torebki i kraść telefony komórkowe. Mieszkał z rodziną w kamienicy w Gdańsku Oliwie. To lokum komunalne, na których przydział zgodę przyznaje prezydent Gdańska.