
Kobieta relacjonuje, jak dowiedziała się o tym, że jej syn zaatakował nożem Pawła Adamowicza na scenie Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. – Jeden z moich synów do mnie zadzwonił: "Mamo, Stefan dźgnął nożem prezydenta Adamowicza i teraz go reanimują". A syn dowiedział się od kolegi, który oglądał relację z Orkiestry i zatelefonował, by mu powiedzieć – opowiada.
Najpierw syna nie poznałam. Pierwszy raz widziałam tę kurtkę i czapkę, gdy oglądałam nagranie. "To nie on", mówię do męża. Ale wtedy te słowa: "Halo! Halo! Nazywam się Stefan…". Jezu, synu, jak mogłeś… Módlmy się, mówię do męża, żeby prezydent przeżył.
Przyznaje, że jej syn w więzieniu w Malborku bardzo się zmienił. Obawiała się jego wyjścia zza krat i ostrzegała o tym policję.
Uważałam, że nie powinien wychodzić albo ktoś powinien go obserwować. Ale usłyszałam, że nie ma podstaw, że zgłoszą tylko swoje wątpliwości zakładowi karnemu. Nikt się ze mną później nie kontaktował. Skończyłam resocjalizację, rozumiałam, co się dzieje, ale skoro mój syn został wypuszczony, nie wińcie mnie, proszę, ani moje dzieci. Co mieliśmy zrobić?
Nie przyszedł nawet na Wigilię. To rodzina pojechała do niego w jego 26. urodziny drugiego dnia świąt. Przyznaje, że syn całymi dniami prawie z nikim nie rozmawiał i tylko coś oglądał na YouTube. Opowiada także, że to nieprawda, iż Stefan od zawsze był agresywny, co opisywały niektóre media.
Czytam, że komuś wbił nóż w rękę. Niech mi ktoś pokaże tego, co mu wbił. Niech stanie przede mną ten, co twierdzi, że mój Stefan chciał być komendantem obozu koncentracyjnego. W czwartek dowiedziałam się z telewizji, że mnie bił, brał narkotyki, wymuszał haracze. To wszystko kłamstwa.
– Chodząc ulicami, ciągle myślę o tej tragedii, że już nic nie będzie jak dawniej. Myślę o żonie i dzieciach pana prezydenta, wiem, co czują, bo kiedyś moja rodzina też przeżyła tragedię, gdy zginął mój mąż – mówi matka Stefana W. "Dużemu Formatowi".
Wszyscy się boimy, że zostaniemy ukarani za Stefana. A co mieliśmy zrobić? Wie pani, jaka to była trudna decyzja donieść na własne dziecko? Ale poszłam na policję i powiedziałam, że zrobi coś nieobliczalnego.