Stefan W., który zabił prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza, miał w domu cały arsenał broni i precyzyjnie wybrał narzędzie zbrodni. Policjanci, którzy dokonali przeszukania w jego gdańskim mieszkaniu, znaleźli dwie maczety i nóż desantowy.
Jednocześnie kobieta zaprzeczyła wielu informacjom krążącym w mediach na temat jej syna. – Czytam, że komuś wbił nóż w rękę. Niech mi ktoś pokaże tego, co mu wbił. Niech stanie przede mną ten, co twierdzi, że mój Stefan chciał być komendantem obozu koncentracyjnego. W czwartek dowiedziałam się z telewizji, że mnie bił, brał narkotyki, wymuszał haracze. To wszystko kłamstwa – zapewniła.