To nie pierwszy raz, gdy niepełnosprawni widzowie mogli się poczuć jak obywatele niższej kategorii. Niesłyszący z Trójmiasta i całego województwa pomorskiego oglądający w TVP Gdańsk transmisję z pogrzebu prezydenta Pawła Adamowicza przecierali oczy ze zdumienia. W dole ekranu, pod obrazkami z Bazyli Mariackiej, ukazywały się napisy ani trochę nie licujące z powagą uroczystości.
Dziennikarz zajmujący się tematyką społeczną, polityczną i kryminalną. Autor podcastów z serii "Morderstwo (nie)doskonałe". Wydawca strony głównej naTemat.pl.
Osoby głuche w Polsce od lat toczą boje o to, by mieć pełen dostęp do tego, co można zobaczyć w telewizji. Jeśli wydaje się wam, że ich oczekiwania to jakiś marginalny problem, to musicie sobie uświadomić, że liczbę głuchych i słabosłyszących w Polsce szacuje się na ok. 900 tys. osób. To ponad jedenastokrotnie więcej niż liczba czynnych zawodowo górników (82 tys.), a jednak postulaty górników jakoś łatwiej się przebijają do świadomości rządzących niż oczekiwania głuchych - co tu kryć - wyrażane raczej w ciszy.
Migają w obcym języku
– I tak jest o wiele lepiej niż jeszcze parę lat temu – przyznaje w rozmowie z naTemat Przemek Kuśmierek, twórca migam.org, firmy zajmującej się m.in. tłumaczeniami z języka migowego.
– Dziś już coraz rzadziej w TVP można zobaczyć tłumaczenie na system językowo-migowy, czyli język sztucznie stworzony w latach 70. przez osoby słyszące i generalnie raczej słabo znany i nieużywany przez osoby niesłyszące – wyjaśnia.
Do niedawna właściwie zawsze, gdy widzieliście w prawym dolnym roku telewizora tłumacza języka migowego, to właściwie zawsze wszystkie te niezrozumiałe dla was gesty wykonywał on sobie a muzom. Mało kto z głuchych rozumiał, co on miga. Młodsi niesłyszący patrzyli na niego tak, jakby mówił do nich po węgiersku. Jedynie część głuchych, którzy wcześniej kończyli szkołę, miała kontakt z systemem językowo-migowym (SJM).
Trzeba pochwalić TVP Info
Sławek Łuczywek z migam.org zauważa pozytywną zmianę w TVP Info, natomiast w Jedynce czy Dwójce pozostało raczej po staremu. – TVP 1 czy TVP2 nadal zatrudniają tłumaczy, którzy migają w SJM-ie. TVP Info z kolei zatrudnia tłumaczy polskiego języka migowego i tutaj jest OK – ocenia.
Telewizje, aby niepełnosprawnym zapewnić dostęp do swojej oferty, coraz częściej przygotowują paski z autodeskrypcją.
Nie trzeba angażować tłumacza języka migowego, wystarczy po prostu zamieścić tekst odczytywany przez lektora. Rzecz jasna po polsku, choć dla osób głuchych i tak polski jest językiem obcym. Dla nich pierwszym, naturalnym językiem jest język migowy (dokładnie Polski Język Migowy - PJM, który liczy sobie już ponad 200 lat, a więc o wiele więcej niż rzadko używany SJM).
"Zwierzęce" podpisy
I wszystko jest dobrze, jeśli w telewizyjnej ramówce nie dochodzi do zmian. Wówczas można przygotować tekst do danego programu i tyle. Gorzej, jeśli w programie zajdzie jakaś zmiana.
I tak było w sobotę, gdy gdański oddział Telewizji Polskiej postanowił transmitować z Bazyliki Mariackiej mszę pogrzebową Pawła Adamowicza. Pani Karolina przesłała nam zdjęcia tego, co zobaczyła w telewizji.
Na ekranie, gdy homilię wygłaszał abp Sławoj Leszek Głódź, u spodu pojawiały się na ekranie podpisy... zwierzęce. Były to opisy zachowań hipopotamów, słoni czy pawianów w delcie rzeki Okawango w Afryce.
Byłoby to nawet zabawne, gdyby nie fakt, że to wszystko się działo podczas mszy pogrzebowej zamordowanego prezydenta. Wobec dramatu zdarzenia w Gdańsku czy trwającej żałoby narodowej, trudno było uwierzyć w prawdziwość tych zdjęć.
Ludzki błąd
Rodzina pani Karoliny podjęła interwencję - z pytaniem o to, co znalazło się w napisach na ekranie, zwrócono się do gdańskiego oddziału TVP. Nadeszła odpowiedź z przeprosinami i szczegółowym wyjaśnieniem, jak do tego doszło. To był błąd ludzki, popełniony nie w oddziale w Gdańsku, lecz w centrali w Warszawie.
Wszystko właśnie przez zmianę w ramówce - TVP3 Gdańsk jako jedyna telewizja regionalna transmitowała mszę z Bazyliki Mariackiej (transmisję z tego wydarzenia prowadziła TVP Info). Pozostałe stacje regionalne nadawały w tym czasie początkowo program "Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie...", a potem właśnie dokumentalny film przyrodniczy BBC "Kraina niezwykłych przeobrażeń" o bujnej krainie Okawango pośrodku pustyni Kalahari.
"Ze względu na wagę uroczystości podjęta została decyzja tzw. rozszczepienia pasma wspólnego i wyłączenia Oddziału TVP w Gdańsku ze wspólnego programu, aby umożliwić transmisję uroczystości. Wszystkie czynności dotyczące pasma wspólnego jak i jego rozszczepienia odbywają się w odpowiednim dziale technicznym w Warszawie" – wyjaśnił zainteresowanym kierownik Działu Techniki w TVP3 Gdańsk Mirosław Samsonowski.
"Ja mogę jedynie z całego serca przeprosić w imieniu swoim oraz kolegów z Warszawy za zaistniałą sytuację, chociaż wiem, że przeprosiny te i usprawiedliwienia, nie są w stanie zatrzeć fatalnej wymowy tego błędu" – napisał przedstawiciel TVP Gdańsk.
W TVN-ie było podobnie
Ale jeśli komuś się wydaje, że Telewizja Polska jest jedyną, jaka popełniła podobny błąd, to się grubo myli. Takie pomyłki, w przypadku zmian w ramówce, są całkiem częste. W nocy z 2 na 3 marca 2014 r., gdy Rosja zaatakowała ukraiński Krym, telewizja TVN 24 rozpoczęła swój poranny program wcześniej niż zwykle. O tej porze wówczas emitowane były różne powtórki, najczęściej "Maja w ogrodzie".
Tego dnia w pracy miałem poranny dyżur, w pracy byłem przed godziną 5 rano. Włączyłem telewizory i na ekranie, zamiast Mai Popielarskiej, zobaczyłem prowadzącego program Jarosława Kuźniara. A na dole napisy z programu ogrodniczego.
Napisy były na tyle spore, że znacznie zasłaniały żółty pasek, na którym przekazywano pilne informacje dotyczące rosyjsko-ukraińskiego konfliktu.
Niechciany obowiązek
Na problem związany z tym, że programy z napisami dla niesłyszących są emitowane głównie w godzinach nocnych, zwraca uwagę Sławek Łuczywek z migam.org. – Część stacji telewizyjnych emituje materiał z tłumaczeniem w nocy, kiedy wszyscy śpią. Nie mówimy tutaj o godzinach typu 22 czy 23, ale znacznie późniejszych – podkreśla.
Pojawiające się napisy pozostawiają jednak wiele do życzenia, w czym niesłyszący orientują się, widząc ruch warg osób na ekranie. W niektórych programach Telewizji Polskiej - jak zauważa Sławek Łuczywek - wyświetlany jest co czwarty, co piąty dialog.
Osoby głuche i słabosłyszące czekają na rok 2029 r. Za 10 lat bowiem, tak przynajmniej zakłada konsultowany właśnie projekt ustawy o dostępności autorstwa Ministerstwa Inwestycji i Rozwoju, 95 proc. programów w telewizji ma być dostępnych z napisami i audiodeskrypcją. Na razie stacje telewizyjne powinny udostępniać niepełnosprawnym ze względu na słuch i wzrok 15 proc. programu. I często ten obowiązek realizują wyłącznie w środku nocy.
Pozostaje wierzyć, że przykra pomyłka z napisami emitowanymi podczas transmisji mszy pogrzebowej w TVP3 Gdańsk sprawi, że stacje telewizyjne zaczną poważniej traktować 900-tysięczną społeczność osób głuchych.
Ufamy, że ta pomyłka była
działaniem przypadkowym i mamy nadzieję, że dyskusja na ten temat przyczyni się do
zwiększeniu świadomości w zakresie dostępności treści w mediach dla osób
niepełnosprawnych. Tak żeby nie tylko takie błędy nie miały już miejsca, ale także aby
jak najwięcej treści było rzetelnie udostępnianych poprzez tłumaczenie na Polski Język
Migowy, jak również profesjonalnie przygotowane napisy dla słabosłyszących oraz
audiodeskrypcję dla niewidomych.
Paweł Potakowski Migam.org
I przy tej okazji należy gorąco pochwalić Urząd Miasta Gdańska - za to, że prowadził m.in. na Facebooku transmisję mszy z Bazyliki Mariackiej wraz z tłumaczeniem na język migowy.
Reklama.
Mirosław Samsonowski
kierownik Działu Techniki, Telewizja Polska S.A. Oddział Gdańsk
W momencie w którym zorientowaliśmy się, że nasz program emitowany jest z napisami autodeskrypcji pochodzącymi z innego programu, natychmiast interweniowaliśmy w tej sprawie w Centralnej Aparaturze w Warszawie. Po naszej interwencji napisy zostały zdjęte.
Jest mi niezmiernie przykro, z powodu zaistniałej sytuacji. Proszę uwierzyć, że nie było to w żaden sposób zamierzone. Był to ludzki błąd, popełniony w technice w Warszawie, najprawdopodobniej pod wpływem stresu i pod presją czasu. Zdaje sobie sprawę z faktu, że żadne wyjaśnienie nie jest w tej sytuacji satysfakcjonujące, ale proszę mi wierzyć, że ubolewam z powodu tego błędu.
Sławek Łuczywek
Migam.org
Pewnego razu, zupełnie przypadkiem, nie mogąc zasnąć o 3.00 w nocy, włączyłem kanał TV4. Akurat puścili program "Drogówka". Ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu, na dole w okienku był tłumacz. Dzięki temu po raz pierwszy w historii, mogłem w końcu zrozumieć 100 proc. programu. W godzinach, w których zazwyczaj jest puszczany ten program, nie ma tłumacza. Są napisy, ale zakres jest mocno ograniczony.