Robotnicy budowlani podczas przerwy w pracy, zaobserwowani przy naszej redakcji
Robotnicy budowlani podczas przerwy w pracy, zaobserwowani przy naszej redakcji Fot. Kamil Sikora / naTemat.pl

Robota nie zając, nie ucieknie. Wie to każdy wykwalifikowany pracownik branży budowlanej. – To nie wina pracownika, a złej komunikacji – twierdzi psycholog pracy Leszek Mellibruda.

REKLAMA
Każdy, kto choć raz miał do czynienia z ekipą budowlaną w swoim domu, wie, że to droga przez piekło. Nikogo nie dziwi widok robotników odpoczywających w trakcie pracy, śpiących, opierających się o ścianę. Jeśli budowlańcowi zwróci się uwagę, ten ma przygotowane logiczne wytłumaczenie, takie jak przerwa śniadaniowa, przerwa na papierosa, przerwa techniczna. A jak szef chce za szybko, to będzie źle zrobione, bo za szybko. Robota musi swoje odczekać.
Powszechnym zjawiskiem jest tzw. "murarski poniedziałek". Wówczas robotnicy pojawiają się w pracy z kilkugodzinnym opóźnieniem lub wcale. Powodem jest zazwyczaj suto zakrapiany alkoholem weekend, a po takim wiadomo - trzeba wypocząć.
Cóż więc ma zrobić człowiek, który przecież sam fachowcem nie jest? Zawsze może zatrudnić inną ekipę. Z pewnością usłyszy wówczas, że poprzednia ekipa "zawaliła" robotę, i że doprowadzenie wszystkiego do porządku potrwa. Czego więc nie zrobimy i tak stoimy na przegranej pozycji.

Internet roi się od filmików i zdjęć, wykonanych podczas "pracy" robotników. Widać na nich, że śpią, kręcą się w kółko, robią w pięciu to, co spokojnie mogłaby zrobić jedna osoba. Pod filmami w internecie pojawią się skrajne komentarze. Jedni narzekają na leniwych pracowników, inny bronią ich, tłumacząc "styl pracy" niską płacą. Oto jeden z komentarzy pod nagraniem, prezentującym "pracę" na budowie.
Robert3073

Ten filmik jest odzwierciedleniem pracodawcy do pracownika, nikt nie będzie z siebie robił niewolnika za 1300 złotych,jak kolega powyżej opisał jaka płaca taka praca. Jestem w 100 procentach przekonany jeśli ludzie zarobiliby godziwa pensie to godnie by pracowali


Według badań firmy Sedlak&Sedlak przeciętne wynagrodzenie pracowników branży budowlanej osiągnęła w 2010 roku poziom 3700 zł. Zarobki najmniej wykształconych pracownik przekraczają 2300 zł.
O tym, czy to dużo, czy mało, każdy musi zadecydować sam. Jedno jest jednak pewne. Jakość pracy nie zależy jedynie od wysokości zarobków, ale także, a może przede wszystkim od systemu płatności. Trudno bowiem wyobrazić sobie, aby ktoś się przepracowywał, w sytuacji gdy otrzymuje wynagrodzenie za czas pracy, a nie za jej wykonanie.

Kolejnym problemem, który wydłuża czas pracy na naszej budowie, a także kosztuje nas wiele nerwów, jest branie kilku robót przez naszego pracownika. Ten najczęściej do tego się nie przyznaje, gdyż nie chce odpuścić żadnej z nich. Tym sposobem, przez wiele miesięcy mamy w domach znienawidzony remont i brud, a robota... czeka.
Pracownik musi czuć się potrzebny
Według psychologa pracy Leszka Mellibrudy, istnieje kilka przyczyn takiego stylu pracy budowlańca. O ile część opinii o robotnikach jest krzywdzącą przywarą jeszcze z czasów PRL-u, wina leży zarówno po stronie pracownika jak i pracodawcy. – Jesteśmy w stanie zmienić styl pracy robotnika. To nie jest tak, że robotnik jest zły, tylko warunki są złe. Sposób sprawowania kontroli nad pracą wymaga w Polsce zmiany – twierdzi Mellibruda.
Według psychologa, przyczyną złej pracy robotnika jest brak właściwej komunikacji z pracodawcą. – Dziś trzeba inaczej podchodzić do ludzi. Nie chodzi o kontrolę formalną, a o poszerzenie wyobraźni pracownika. Robotnik nie musi być znawcą Szekspira, ale należy wzbudzić w nim poczucie misji, gdy trzyma w rękach młot – uważa Mellibruda.
Pracownicy, którzy są leniwi w pracy, zupełnie inaczej zachowują się wykonując prace we własnym domu lub dla rodziny. Efekt jest znacznie lepszy i co równie ważne – szybszy. Leszek Mellibruda powołuje się na badania, według których każdy pracownik, niezależnie od zawodu który wykonuje, potrzebuje pozytywnych wzmocnień. – Ludzie chcą czuć się potrzebni – podsumowuje psycholog.