Stefan W. miał złożyć zeznania w prokuraturze zaraz po ataku na Pawła Adamowicza. W napady na banki z bronią w ręku miała wrobić go dziewczyna, a w areszcie "podtruwano go jajami tasiemca". Takie doniesienia publikuje bliski Prawu i Sprawiedliwości prawicowy tygodnik "Sieci".
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Napisz do mnie:
rafal.badowski@natemat.pl
Według tygodnika braci Karnowskich sprawca ataku na prezydenta Pawła Adamowicza dzień po zamachu miał opowiedzieć historię swojego życia. Twierdził, że w czasach młodości, gdy był leczony psychiatrycznie, poznał dziewczynę, która później została prokuratorem. Przeciwny ich związkowi miał być ojciec dziewczyny, który zajmował wysokie stanowisko w ministerstwie sprawiedliwości.
Według informacji śledczych prokurator o nazwisku, które podał Stefan W., to osoba, która sporządzała akt oskarżenia przeciw niemu po napadach na banki. Stefan W. miał powiedzieć, że dziewczyna i jej ojciec "wrabiają go w napady z bronią w ręku". Wyjaśnienia te mają być według śledczych "bełkotliwe" i "niespójne".
Tygodnik "Sieci" publikuje opinię byłej minister sprawiedliwości Barbary Piwnik, która uważa, że jest niemożliwe, by Stefan W. nauczył się symulować chorobę psychiczną.
– Słyszałam komentarze, że ktoś się nauczył zachowań właściwych chorobie. To niemożliwe. Wielotygodniowe obserwacje, rozszerzone badania z udziałem lekarzy, psychologów, wykryją to – powiedziała tygodnikowi sędzia.
Zabójcę Pawła Adamowicza czeka w środę 30 stycznia jednorazowe badanie sądowo-psychiatryczne. Stefana W. ma przebadać dwóch biegłych psychiatrów i psycholog. Badanie ma za zadanie wyjaśnić czy sprawca ataku na prezydenta Gdańska jest poczytalny, a więc czy czeka go sądowy proces i wyrok.