Gazeta Wyborcza trzy dni po publikacji pierwszych tzw. taśm Kaczyńskiego wraca do sprawy z nowym nagraniem. Materiał miał powstać niecały tydzień po tym nagraniu, które już znamy. Prezes wyjaśnia w nim, że w związku z budową wież na terenie Srebrnej mogą pojawić się sugestie, że to on buduje wieżowiec, w związku z czym miałby być "niezwykle bogatym człowiekiem".
– Jest kampania o charakterze czysto politycznym pod tytułem: partia buduje wieżowiec, azjatyckie stosunki czy nawet zgoła stwierdzenie, że to ja buduję, a w związku z tym jestem niezwykle zamożnym człowiekiem. Nie możemy sobie na to pozwolić – powiedział Kaczyński na nagraniu.
W ten sposób tłumaczył rezygnację z budowy wieżowca. Jak informuje "GW", prezes PiS ostatnie spotkanie ws. budowy na Srebrnej odbył 2 sierpnia 2018 roku. Powtórzył tam, że rezygnuje z inwestycji, a brak umowy na prace austriackiego przedsiębiorcy według niego był zaniechaniem.
Trzeba też pamiętać o tym, że po trzech miesiącach od momentu rozmowy miały się odbyć wybory samorządowe. Informacja o budowie wieżowców za ponad miliard złotych nie poprawiłaby wizerunku partii oraz Patryka Jakiego – kandydata na prezydenta Warszawy.
I choć tak Kaczyński tłumaczył zaniechanie inwestycji, Birgfellner miał być zszokowany. Wcześniej ufał Kaczyńskiemu, który był dalekim krewnym jego żony. Sam prezes chciał prac nad projektem w ścisłej tajemnicy, a na spotkaniu z 27 lipca zadeklarował, że 2 sierpnia pojawi się na spotkaniu z kancelarią prawną Baker McKenzie. Ona także pracowała przy wspomnianym projekcie.
Lider PiS chciał znaleźć sposób na zaspokojenie roszczeń Austriaka. W nagranej rozmowie wzięli udział Kaczyński, Birgfellner, jego żona (i tłumaczka w jednym) oraz czworo prawników z wymienionej kancelarii.
– My jesteśmy gotowi naprawdę to zapłacić państwu w możliwie szybkim terminie – powiedział polityk prawnikom, odnosząc się do kwoty 101 tys. euro, które miała otrzymać za swoją pomoc kancelaria. – Sprawa druga to jest kwestia tej znacznie większej sumy. Dwa miliony trzysta tysięcy złotych minus to, co dotyczy państwa (czyli Baker McKenzie – red.), bezpośrednio. Załóżmy, że to jest około dwóch milionów – i tutaj jest sprawa no dalej jeszcze idąca z tego względu, że tu nie ma tytułu odnoszącego się do spółki Srebrna – kontynuował Kaczyński.
Prezes zadeklarował nawet, że ostatecznie byłby gotów zeznawać w sądzie, gdyby mógł dowieść, że inwestycja miałaby służyć Srebrnej. I wrócił do tłumaczenia politycznego kontekstu sprawy. – To jest perspektywa dalsza, to jest wycofanie się na miesiąc czy na trzy, czy to już jakby, po prostu nierealne, no ale gdyby doszło do zmiany władzy w Warszawie – to jest mało prawdopodobne, ale niewykluczone – to i tak my byśmy z innych względów nie mogli tego prowadzić. I w związku z tym branie, znaczy pożyczanie, na zasadzie założenia, że później będzie udzielony kredyt i z tego kredytu się to spłaci, nie wchodzi w grę – przekonywał.
Pierwsze nagrania prezesa PiS "Gazeta Wyborcza" opublikowała we wtorek. Przedstawiają one rozmowę Jarosława Kaczyńskiego z Geraldem Birgfellnerem. Prezes PiS opisywał w nich realia warszawskiego rynku nieruchomości i dlaczego inwestycja może być utrudniona.