Pobudka o szóstej rano, apel na baczność, trzy skromne posiłki, a na prysznic jest dziesięć minut - w takich warunkach według Wirtualnej Polski Bartłomiej M. spędzi trzy miesiące w areszcie. Były współpracownik Antoniego Macierewicza trafił do Zakładu Karnego w Tarnowie.
M. w rzeczonym areszcie jest traktowany w zasadzie tak jak każdy inny osadzony. – Na razie nie będziemy wnioskować o żadne szczególne środki w kwestii osadzenia naszego klienta – mówi Piotr Fidura, pełnomocnik Bartłomieja M. Ewentualne zmiany może wprowadzić dyrektor placówki, jeśli uzna, że bezpieczeństwo osadzonego jest zagrożone. Póki co na żadne zmiany się jednak nie zanosi.
Dlatego M. zgodnie z regulaminem aresztu codziennie o szóstej rano będzie budzony dzwonkiem (w niedzielę pół godziny później). 45 minut później w areszcie odbywa się apel, do tego czasu M. musi pościelić łóżko oraz mieć kompletny ubiór. W ciągu dnia M. nie może wrócić do łóżka – przebrać się w piżamę może dopiero po wieczornym apelu o godzinie 18:45. O 22:00 zaczyna się cisza nocna i jest ogłaszana dzwonkiem.
W międzyczasie M. może liczyć na trzy skromne posiłki. Choćby śniadanie to najczęściej chleb, masło i wędlina. Raz w miesiącu może też otrzymać paczkę żywnościową.
Przypomnijmy, że były rzecznik MON Bartłomiej M. został zatrzymany w poniedziałek przez CBA. Poza M. zostało zatrzymanych jeszcze kilka osób, w tym były poseł PiS Mariusz Antoni K. Zatrzymań dokonano w ramach śledztwa dotyczącego m.in. doprowadzenia Polskiej Grupy Zbrojeniowej do niekorzystnego rozporządzenia mieniem znacznej wartości i powoływania się na wpływy. Śledztwo trwa od grudnia 2017 roku, a wszczęto je po zawiadomieniu CBA.