To on był dzisiaj polskim bohaterem dnia. Walczył jak lew, pokonywał kolejnych rywali, potknął się dopiero w półfinale w walce z zapaśnikiem z Egiptu. Ale potem wygrał. I zdobył brązowy medal! Damian Janikowski. Zapamiętajcie to imię i nazwisko. O nim jeszcze nieraz będzie bardzo głośno.
Darren Aronofsky w filmie "Zapaśnik" portretuje sportowca wypalonego, będącego u kresu sił, próbującego jeszcze wrócić na szczyt. Damian Janikowski to zaprzeczenie postaci, którą gra Mickey Rourke. Choć ma dopiero 23 lata, już jest wicemistrzem Europy i świata. Wysoki, z idealnie wyrzeźbioną sylwetką. Prawdziwy gladiator, jak ci w starożytnym Rzymie. Walczący nie dość, że skutecznie, to jeszcze efektownie. Tak, że ręce same składają się do oklasków. Tak, że ktoś, kto nie wiedział nic nie o zapasach, nagle zaczyna się nimi interesować.
Swój występ na igrzyskach zaczął wspaniale. Na początek Turek, medalista największych imprez, idol swoich rodaków. Gładkie 3:0. Potem Austriak, szybkie pewne, dwurundowe "auf wiedersehen". Potem poległ Kubańczyk, przed czasem. W półfinale, w starciu z Egipcjaninem, Damian był o krok. Pod koniec drugiej rundy już miał rywala. Już był w wielkim finale. Nie wyszło. Ale wyszedł na swoje. Wygrał walkę o brąz.
"Na wywiad? Zapraszam"
Gdy pojechałem na urlop do Zakopanego, chciałem się z nim spotkać i zrobić wywiad. Damian zaprosił na trening, odbywający się w Centralnym Ośrodku Sportu. Mieliśmy okazję przekonać się, jak trudny to sport. Prawie dwugodzinne zajęcia. Non stop różne sekwencje walki, atak, wychodzenie z parteru. Przerwy krótkie, na macie plamy potu. Pod koniec wyraźnie widać, że już prawie wszyscy są u kresu sił.
– Panowie do mnie? Zapraszam – przywitał nas Damian. I poszliśmy porozmawiać. Najpierw przy wejściu do szatni, ale tam było za głośno, co chwila ktoś przechodził, mówił coś, zagadywał. Damian się wściekł i poszliśmy gdzie indziej. Tam już porozmawiać się dało.
Film, który nakręciliśmy na treningu kadry:
Ta sytuacja idealnie pokazuje, że w ostatnim czasie stał się otwartym człowiekiem. Rozumie konieczność występowania w mediach, od niedawna współpracuje z menedżerem i specjalną agencją PR. Na Facebooku jest bardzo aktywny. Już chwilę po jego kolejnych wygranych walkach w Londynie mogliśmy obserwować wpisy. "Jest ćwierćfinał", "było ciężko, ale jest półfinał" - mogliśmy przeczytać.
Skromny na pewno nie jest. Pasuje do niego określenie, że zna swoją wartość. – Zapasy są niedoceniane, szkoda, że nie pokazuje się ludzi, którzy w nich coś osiągnęli. Takich jak chociażby ja – to fragment jego wypowiedzi dla naTemat.
A może to Szarapowa chciałaby mnie poznać?
Z kolei na pytanie dziennikarki sport.pl, czy chciałby na igrzyskach spotkać Marię Szarapową, odpowiedział pół żartem pół serio: - Szarapowa? Jest gwiazdą, ale co to znaczy? Może ona właśnie chciałaby spotkać kogoś takiego jak ja? Zapaśnika z Polski, wicemistrza świata? Sam staram się być gwiazdą i może nią zostanę kiedy zdobędę medal.
Gdy zapytasz Damiana o hobby, on odpowie: "sport". Jest prawdziwym maniakiem, uprawia szereg dyscyplin. Głównie sporty walki, nie wyklucza, że kiedyś spróbuje swych sił w MMA. – Jakie sporty uprawia Damian? Z tego co wiem, to oprócz sztuk walki jeszcze kite-surfing, jeździ też na snowboardzie – przypomina sobie w rozmowie z naTemat Roman Grąziewicz z agencji Monday PR.
Wszystko to bardzo mu pomaga, bo zapasy to sport szalenie skomplikowany, gdzie trzeba mieć rozwinięte różne partie mięśni. Sam Janikowski tak mi to tłumaczył: – My tak naprawdę musimy robić wszystko. Trenujemy gimnastykę, biegamy, rozciągamy się, robimy sprinty. Dużo lekkoatletyki, do tego siłownia. Zapaśnik musi potrafić wszystko. Dobrze biegać, ruszać się, przewracać się odpowiednio, skakać salta, dobrze grać w piłkę nożną, w kosza.
Piłkarze mają za dobrze
Sam zawodnik przyznaje, że kiedyś chciał być piłkarzem. Nie został, ale nie żałuję. – Dziś jakoś już piłki nie lubię – powiedział w rozmowie ze Sport.pl. Gdy rozmawiałem z nim, a było to jakiś czas po zakończeniu Euro 2012, nie ukrywał, że nie rozumie dlaczego w polskim futbolu tak dużo płacą. – Piłka nożna jest bardzo słaba, a ci goście zarabiają miliony. Ja trenuję zapasy od 12-13 lat i w ciągu roku nie zarobię pieniędzy, które przeciętny kopacz dostaje za miesiąc gry – mówił.
W Londynie zdobył pierwszy polski medal w zapasach od szesnastu lat. W 1996 roku, na igrzyskach olimpijskich w Atlancie, byliśmy prawdziwą potęgą. Pięć medali, z tego trzy złote. Dwa razy Mazurka Dąbrowskiego słuchali ludzie, których dziś mogliście zobaczyć w sztabie trenerskim. Mistrzem olimpijskim był Ryszard Wolny, dziś pierwszy trener kadry (ten, który wygląda jak Daniel Craig).
Wygrał też wtedy Włodzimierz Zawadzki, dziś asystent Wolnego w sztabie. Zresztą Zawadzki to fenomen; dziś ma 44 lata a sylwetką przypomina bohaterów serialu o Spartakusie. Na przedolimpijskim zgrupowaniu kadry w Zakopanem nie tylko reprezentantów pouczał, ale też z nimi walczył. Sądzę, że z niektórymi, tymi w jego wadze, by nawet wygrał.
Jestem przekonany, że gdy teraz w Londynie wiedział w akcji Janikowskiego, Zawadzki pękał z dumy. Słusznie.
Ma prawo sądzić, że wielcy zapaśnicy z lat 90. mają równie wielkiego następcę.
- Szarapowa? Jest gwiazdą, ale co to znaczy? Może ona właśnie chciałaby spotkać kogoś takiego jak ja? Zapaśnika z Polski, wicemistrza świata?
Damian Janikowski,
o piłkarzach:
- Piłka nożna jest bardzo słaba, a ci goście zarabiają miliony. Ja trenuję zapasy od 12-13 lat i w ciągu roku nie zarobię pieniędzy, które przeciętny kopacz dostaje za miesiąc gry.