Rapujący policjant – brzmi to równie dziwnie, co elektryczny Harley-Davidson, sojowy boczek i bezalkoholowa wódka. A jednak okazuje się, że nie mamy tutaj do czynienia z oksymoronami. W pierwszym z przypadków chodzi o starszego aspiranta Piotra Chwastowskiego, który po zdjęciu munduru przeobraża się w rapera o ksywce 811811 (wziętej od numeru odznaki służbowej), nawijającego o – że się tak wyrażę – pieskim życiu. Dziś opowie o tym, jak przy pomocy hip hopu walczyć z łamaniem prawa i stereotypami.
Redaktor Centrum Produkcyjnego Grupy na:Temat, który lubi tworzyć wywiady z naprawdę ciekawymi postaciami, a także zagłębiać się w rozmaite zagadnienia związane z (pop)kulturą, lifestyle'em, motoryzacją i najogólniej pojętymi nowoczesnymi technologiami.
Pański profil na YouTube to "Psy Dają Głos". Wnioskuję, że mam do czynienia z osobą, która z dystansem podchodzi do porównywania policjantów z tymi czworonogami…
Amerykanie zrobili kiedyś badania, w których okazało się, że najgłupszym ze stworzeń jest kurczak. Tak więc obraziłbym się, gdyby ktoś porównywał mnie do tego ptaka. No ale pies?!
Nieżyjący już Sławomir Opala, policjant kryminalny będący pierwowzorem tytułowego bohatera "Pitbulla" Patryka Vegi, powiedział kiedyś, że nazywanie kogoś psem to wręcz komplement – przecież to zwierzę, nazwijmy to, pozytywne; łatwe do wyszkolenia, wierne, porządne i mądre.
W pełni zgadzam się z jego słowami, choć zaznaczam, że to moje prywatne podejście. Nie polecam zwracania się w taki sposób do innych policjantów, bo mogą mieć w tej kwestii zupełnie inne zdanie.
Raperom zdarza się określać kobiety nieeleganckim mianem suczek. Rozumiem, że 811811 nie używa takiego słownictwa?
Takie coś nigdy nie padnie z moich ust, nie chcę promować wulgaryzmów. Pamiętajmy, że moje działania to jeden z elementów budowania wizerunku policji, nawet jeśli nagrań dokonuję w czasie prywatnym.
Przy okazji podkreślmy: w pracy jestem starszym aspirantem Piotrem Chwastowskim z Komisariatu I Policji w Opolu, po godzinach staję się raperem-amatorem 811811. Lecz policjantem jest się zawsze, nawet po służbie, po zdjęciu munduru i założeniu ubrań cywilnych. Tak więc konsekwentnie muszę trzymać się pewnych kanonów, pamiętać o tym, aby zachowywać się etycznie.
Czyli np. nie kradnie pan bitów?
Dokładnie. W przeciwieństwie do raperów undergroundowych zawsze muszę działać w zgodzie z prawem, również autorskim. Nie mogę pozwolić sobie na nielegalne wykorzystywanie cudzych bitów. Natomiast realizując swoje teledyski, zawsze używam legalnego oprogramowania. Wszystko zgodnie z literą prawa.
Tematyka, którą można znaleźć na kanale "Psy Dają Głos" jest naprawdę szeroka…
Wszystko zaczęło się w roku 2010, od utworu "Stop ustawkom". Dziś zakres tematyczny sięga od problemu alkoholizmu i narkomanii wśród młodzieży, aż po ostrzeganie seniorów przed tzw. metodą na wnuczka. To elementy projektu „Profiraptyka – profilaktyka przez rap”, w którym uświadamiam ludziom rozmaite zagrożenia, korzystając z doświadczenia, jakie zdobyłem podczas 13-letniej pracy w policji.
Lecz rapowanie to nie wszystko, na YouTube zamieszcza pan również naprawdę mocne opowieści; jak chociażby ta o widoku samobójcy z głową odstrzeloną przy pomocy broni myśliwskiej.
Tak, to wątek z pierwszego odcinka serii dokumentalnej, którą chciałbym uświadomić ludziom, że bycie policjantem to naprawdę ciężki kawałek chleba, praca bardzo ciężka i stresująca. Opowiadam o tym, co widziałem, z czym się zetknąłem.
Czasami dostaję pytania typu: "czemu nie zaczniesz opowiadać o patologii w policji, o tym jak zabijacie ludzi na komisariatach, jak ćpacie i bierzecie łapówki"?! Odpowiadam, że przecież o tego rodzaju rzeczach w kółko mówią internauci z tzw. pokolenia ChWDP.
Czy zdaję sobie sprawę, że w policji można znaleźć patologie? Oczywiście. Przecież dotyczy to absolutnie każdej instytucji. Lecz choć uważam, że tego rodzaju rzeczy tępić, i to w sposób naprawdę zdecydowany, to nie zamierzam o nich mówić. Po prostu działam w swojej niszy, która do tej pory nie była zagospodarowana: opowiadam o przeżyciach policjantów. Bardzo szczerze.
Wie pan, dostałem propozycję od osoby, która pisze teksty znanym raperom. Za 2000 zł mógłbym dostać naprawdę rewelacyjny kawałek. Oczywiście odmówiłem, bo swoje przeżycia chcę opowiadać swoimi słowami. Tylko wtedy będzie to naprawdę uczciwe.
W komentarzach pod pańskimi filmikami można znaleźć niewiele hejtu. Dziwne, prawda?
Mnie to nie zaskakuje – być może chodzi o świadomość, że za tym profilem stoi policjant? Tak więc zanim jakiś internauta przekroczy pewne granice, włącza mu się lampka ostrzegawcza: a nuż ten pies zacznie mnie ścigać, będę miał problemy z powodu znieważenia funkcjonariusza policji.
Chociaż oczywiście to nie tak, że w sieci nie ma żadnego hejtu pod moim adresem. Dlatego zawsze proszę żonę: kochanie, nie czytaj komentarzy, bo i po co się denerwować? Trzeba sobie uświadomić, że to coś, czego nie da się uniknąć – proszę wziąć nawet pierwszy z brzegu artykuł o pogodzie czy gotowaniu. Okaże się, że nawet pod takim tekstem są hejterskie komentarze. Ot, taka nasza polska mentalność, po prostu kochamy wylewać pomyje na innych; niezależnie od tego, kim są i co robią.
A jak z reakcjami kolegów z pracy, przełożonych?
W przypadku tych pierwszych zdarzają się tzw. podśmiechujki w stylu "o, gwiazdor"! Co z tego? Po prostu staram się nie zadzierać nosa i dalej robić swoje dalej. Przełożeni? Ani nie pomagają, ani nie przeszkadzają – jesteśmy bardzo konserwatywną instytucją, tak więc zachowują podejście neutralne.
Lecz niedawno zdobył pan przecież nagrodę przewodniczącego Zarządu Głównego Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego Policjantów.
Chodziło o to, że gdy rozpoczęła się akcja protestacyjna funkcjonariuszy policji, związki zawodowe zgłosiły się z pytaniem, czy mogą wykorzystać moje utwory podczas manifestacji w Warszawie. Cel był szczytny, a więc oczywiście zgodziłem się.
No i ta muzyka stała się jakimś tam nieoficjalnym hymnem całej akcji. Choć do związków nie należę, mam do nich wręcz sceptyczne podejście, to znajomi śmiali się, że zostałem "bardem" powyższych protestów.
Takie coś to już przedsionek wielkiej kariery raperskiej?
Nie mówmy tutaj o jakiejkolwiek karierze, to jedynie hobbystyczna odskocznia od spraw codziennych, forma relaksu i zabawy. Podkreślmy: nigdy nie będę się określał mianem rapera, broń Boże nie aspiruję do tego miana. Moją twórczość nazwijmy raczej felietonami muzycznymi.
Jestem całkowicie świadomy swoich niedoskonałości; czy to w kwestii raperskiego flow, czy jakości muzyki. Chociaż gdy swoimi kanałami dotarłem do naprawdę topowych polskich raperów, ci po usłyszeniu moich utworów mówili "panie Piotrze, to jest super"! Jeden zrobił mi nawet parę korekt w tekście.
Można dowiedzieć się, o których artystów chodzi?
Absolutnie nie ma takiej możliwości, obiecałem im dyskrecję. Wiadomo, że nigdy w życiu nie przyznają się do rozmów ze mną. Przecież momentalnie byliby uznani za konfidentów; zarówno przez kolegów po fachu, jak i fanów. Wie pan: koniec ze sprzedażą płyt i biletów na koncerty, koniec świata.
Ale ponoć miłość do hip hopu potrafi łączyć ponad podziałami.
Rzeczywiście, doskonale pokazują to historie z mojego życia. Jedna z nich, pochodząca z czasów, gdy pracowałem jeszcze w patrolu interwencyjnym: środek nocy, opolskie blokowisko, z kolegą podjeżdżamy radiowozem do sporej grupy hałasującego dresiarstwa. Wiemy, że za chwilę będzie trzeba wejść w niezły kocioł, bo widać, że to tzw. klasyczne prawilniactwo.
W odtwarzaczu mieliśmy właśnie płytę "Czysta brudna prawda" Sokoła i Marysi Starosty. I wie pan, co zrobiliśmy? Podkręciliśmy głośniej tę muzykę i opuściliśmy szyby. Choć wcześniej było widać, że ci młodzi ludzie są zjeżeni na widok radiowozu, to gdy usłyszeli rap, klimat zmienił się diametralnie – zero agresywnego nastawienia, sympatyczna rozmowa.
Dzięki tym dźwiękom zrozumieli, że nie podjeżdżają dwa tępe psy, marzące wyłącznie o tym, aby ich ukarać, ale ludzie, z którymi można znaleźć jakąś nić porozumienia, pogadać po ludzku. Udało się dojść do konsensusu, znaleźć sposób na to, żeby oni mogli sobie poimprezować, a ludzie na osiedlu spokojnie pospać.
Zdarza się myśleć, że dzięki youtubowej popularności pewnego dnia radiowóz zamieni się w Lamborghini?
Nie, bo ta działalność nie wiąże się z jakąkolwiek gratyfikacją – jako policjant mam zakaz prowadzenia działalności zarobkowej poza służbą. Tak więc nawet gdybym na moim kanale miał tyle odsłon, co Sławomir i Zenek Martyniuk razem wzięci, nie mogę wziąć za to chociażby grosza.
Nagrałby pan wspólny kawałek z Tede albo Peją?
Featuringu odmówiłbym wyłącznie najbardziej bezkompromisowym przedstawicielom "nurtu ChWDP". Nie chciałbym gadać z osobami poniżej pewnego poziomu, bo dzięki swojej pracy doskonale wiem, że to ludzie całkowicie niereformowalni. Zawsze nienawidzili policji i tego podejścia nie da się zmienić. W przypadku takich postaci trzeba sobie po prostu powiedzieć: policjanci nie są zupą pomidorową, nie każdy musi nas lubić.
Tak swoją drogą: jestem tego samego rocznika, co raperzy, których wymienił pan w swoim pytaniu, urodziłem się w roku 1976 i wychowałem się na "starej scenie". W młodości słuchałem raperów takich, jak Tede albo Sokół a to, co dzieje się dziś w polskim hip hopie, zupełnie do mnie nie trafia.
Kończąc wątek współpracy artystycznej – moim marzeniem byłoby nagranie utworu pod roboczym tytułem "Stereotypy". W pierwszej zwrotce nawijałby policjant, mówiąc: tak, biorę łapówki, zdradzam żonę, zabijam ludzi na komisariacie.
W drugiej wchodzi ksiądz opowiadający, że gdy idzie ulicą, wszyscy chowają przed nim swoje dzieci. W kolejnej pojawia się jakiś raper z nurtu "antypolicyjno-antysystemowego", który zaczyna opowiadać o tym, że ćpa i zabija.
Prowokacyjne…
Nie chodzi o tanią prowokację, lecz o pokazanie, że nie powinniśmy oceniać książki po okładce. To właśnie z takimi rzeczami walczę: fajnie byłoby, gdyby policjant na widok człowieka w dresie i kapturze nie zakładał z góry, że ma do czynienia z przestępcą.
Podobnie w drugą stronę: żeby dresiarz na widok mojego munduru nie myślał z automatu, że ma przed sobą durnego psa, niewyedukowanego "ciecia"; pomimo tego, że mam skończone studia prawnicze.
Boli mnie wrzucanie ludzi do jednego worka, bazując tylko na tym, jaki strój mają na sobie. Trzeba z tym walczyć, a w tej dziedzinie rap sprawdza się świetnie.