Czy 1 sierpnia powinien stać się Dniem Powstańca Polskiego, w którym czcilibyśmy pamięć nie tylko o powstaniu warszawskim? Zdawałoby się, że to pomysł kuriozalny i nie może zyskać przychylności historyków. Ci są jednak za. Dlaczego, tłumaczy naTemat prof. Antoni Dudek z IPN.
Szczególnie pozytywnie do pomysłu odnoszą się Ślązacy, którzy wraz z Warszawą chcieliby jednego dnia upamiętniać także bohaterów powstań śląskich. – W tym panteonie jest też miejsce dla śląskich zrywów, które przecież doprowadziły nasz region do Polski – stwierdził na łamach "Dziennika Zachodniego" prof. Zygmunt Woźniczka z Uniwersytetu Śląskiego. Podkreślił, że łączenie obchodów rocznicy powstania warszawskiego i śląskich czynów powstańczych jest tym bardziej uzasadnione, że w sierpniu trwały także walki II i III powstania śląskiego.
Historycy są za
– Powstańcy [warszawscy - red.] uczyli się o poprzednich zrywach: wielkopolskim, kościuszkowskim i nimi się inspirowali. Na pewno mieli świadomość, że wpisują się w serię historycznych wydarzeń o podobnej wymowie, przejmują dziedzictwo poprzedników – stwierdził na antenie radiowej "Trójki" prezes Instytutu Pamięci Narodowej, Łukasz Kamiński.
Czy upamiętnianie powstań ogólnonarodowych wraz z regionalnymi i wygranych z tymi, które okazały się całkowitą klęską ma jakikolwiek sens? Nie urąga logice upamiętnianie bohaterstwa powstańców listopadowych w sierpniu? Te wątpliwości w rozmowie z naTemat rozwiewa prof. Antoni Dudek, z-ca przewodniczącego Rady IPN.
Jak odnosi się pan do pomysłu ustanowienia 1 sierpnia Dniem Powstańca Polskiego?
Prof. Antoni Dudek: Nie mam nic przeciwko temu. Mieliśmy tyle powstań w dziejach Polski, o których też warto pamiętać. Było ich tyle, że trudno dziś obchodzić rocznice każdego odrębnie. Można więc przyjąć, że byłby im poświęcony jeden ogólny dzień. Niezależnie od tego, że te rocznice mogą być gdzieś tam osobno obchodzone.
Mam to tego pozytywny stosunek, ponieważ każda okazja, by przypominać, że próbowaliśmy coś w przeszłości robić dla Polski, jest dobra. Mnie ten pomysł w żaden sposób nie razi. Choć na pewno część osób będzie mówiła, że tak próbuje się przesłonić powstanie warszawskie, że nie można mieszać wszystkiego.
Czy to nie będzie jednak zbyt duże zmieszanie, choćby powstań przegranych z wygranymi?
Tak naprawdę mieliśmy tylko jedno w pełni wygrane powstanie i było to powstanie wielkopolskie. Na ponad dziesięć powstań tylko jedno wygrane. Nie mieliśmy więc zbyt wiele sukcesów.
Nie widzę jednak tutaj problemu. Wiadomo, że wszystkie inne rocznice również będzie się obchodzić. Powstania śląskie z pewnością zawsze będą obchodzili na Górnym Śląsku, ale nic nie stoi na przeszkodzie, by przypomnieć je także w jeden wspólny dla wszystkich dzień.
Skądinąd sądzę jednak, że ta propozycja i tak nie przejdzie. Bo jesteśmy wciąż przywiązani do tego, że konkretne powstanie łączy się z określoną rocznicą.
Regionalne powstania w ogóle powinny być sprawą ogólnopolską?
Zdecydowanie tak. Ponieważ to jeden z fundamentów jedności państwa. Jeżeli dopuścimy, że powstanie wielkopolskie obchodzi się tylko w Poznaniu, śląskie na Śląsku, a warszawskie tylko w Warszawie, to będzie początek końca Polski jako państwa jednolitego. Dlatego jestem zdecydowanie za tym, by traktować powstanie regionalne jako mające charakter ogólnonarodowy.
A powstanie warszawskie dla mieszkańców innych miast jest dziś ogólnonarodowe?
Spora kampania edukacyjna zostałą przeprowadzona przez Muzeum Powstania Warszawskiego i w ogóle przez minione 10 lat zrobiono bardzo dużo, by Polakom uświadomić, na jaką skalę była to tragedia. I twierdzenie, że to dotknęło wtedy tylko Warszawę jest pewnym uproszczeniem. Bo tak naprawdę powstanie dotkneło całą Polskę.
Po pierwsze, dlatego, że tam przecież zginęła znaczna cześć elity z całej Polski, która się gromadziła w stolicy. A później cały kraj zapłacił gigantyczną cenę za odbudowę swojej stolicy. Pamiętam wizytę w jednym z dolnośląskich zamków, gdzie usłyszałem, że większość jego cegieł wywieziono po zakończeniu II wojny światowej do odbudowy Warszawy i dlatego właśnie jest taki spustoszony. To był ogromyn koszt i warto pamiętać o tym, że ponieśli go nie tylko warszawiacy.