Na konferencję bliskowschodnią przejechało około 60 delegacji z różnych państw, w tym wiceprezydent USA Mike Pence i premier Izraela Benjamin Netanjahu. Wielkimi nieobecnymi są Iran, jego geopolityczni sprzymierzeńcy i... część państw Unii Europejskiej. O co chodzi w konferencyjnej układance?
Konferencja w Warszawie już od dawna wzbudzała kontrowersje i spowodowała nawet retorsje ze strony wściekłego Iranu, który odbiera spotkanie jako skierowane przeciwko niemu. I wszystko wskazuje na to, że irańskie władze mogą mieć trochę racji.
Do Polski przyjechali ponadto przedstawiciele Bahrajnu, Jemenu, Jordanii, Kuwejtu, Maroko, Omanu oraz większości krajów europejskich. Ciekawa jest jednak lista nieobecnych. Oprócz Rosji, Iranu, Turcji, Libanu i Autonomii Palestyńskiej, do Warszawy nie przyjechała szefowa unijnej dyplomacji Federica Mogherini, co ma pokazać, że unijni urzędnicy sprzeciwiają się złamaniu przez Polskę solidarności unijnej i ryzyku pogorszenia stosunków z Iranem.