Plotki krążyły już dawno, ale teraz informacja o tym, że minister edukacji miałaby znaleźć się na listach PiS do PE, naprawdę wywołała ogromne oburzenie. To jak policzek dla tysięcy nauczycieli, rodziców i uczniów, którym deforma Anny Zalewskiej rozwaliła życie. Jeśli jej nazwisko faktycznie pojawi się na listach PiS do PE, to będzie ucieczka. Przed odpowiedzialnością i z tonącego okrętu. Inaczej Polacy tego nie odbierają.
Wszystkie potencjalne kandydatury wywołały emocje, ale wśród nich jedna zdecydowanie największe. "Pani Zalewska w pełni skompromitowana reformą edukacji i sposobem negocjacji z nauczycielami korzysta z koła ratunkowego do PE? To już jakiś azyl tam sobie tworzycie?" – skomentował te doniesienia czytelnik "RZ".
Bo jeśli informacje rp.pl się potwierdzą, Anna Zalewska zaangażuje się w kampanię wyborczą w najgorszym momencie uwielbianej przez siebie i znienawidzonej przez wszystkich reformy. Właściwie w jej punkcie kulminacyjnym.
Gdy dzieciaki z podwójnego rocznika będą pisać egzaminy, a potem w napięciu czekać na wyniki, czy w ogóle dostaną się do liceów. Wszyscy wiedzą, co się wtedy będzie działo. Rodzice od miesięcy rwą włosy z głowy, uczniowie żyją w stresie, nikt nie wie, jak dwukrotnie większa liczba młodych ludzi zdoła się pomieścić w szkołach, które nie są z gumy.
"Pani minister ucieka"
Egzaminy są w kwietniu, wybory w maju. Jeśli Anna Zalewska dostanie się do PE, ominie ją cały licealny chaos. Uniknie odpowiedzialności za wszystko, co jej reforma zepsuła. Za wywrócenie do góry nogami całego systemu edukacji i za nerwy, które zgotowała tylu ludziom. Wyjedzie w momencie, gdy w środowisku nauczycieli wrze, szykuje się strajk, wielu domagało się jej dymisji.
– Pani minister ucieka. Tak uważają nauczyciele. Jest gorący okres, a ona ucieka. Ja się śmieję, że teraz będzie reformować Parlament Europejski. Zniszczyła polską szkołę. Zniszczyła gimnazja. Dorobek wielu lat, na który my, nauczyciele, pracowaliśmy – reaguje emocjonalnie Artur Sierawski, nauczyciel, związany z ruchem Nie dla Chaosu w Szkole. W szkole średniej, w której pracuje będzie aż 16 klas pierwszych. Do tej pory było osiem.
– Myślę, że to jest próba schowania pani Zalewskiej przed jesiennymi wyborami do parlamentu. Trzeba ukryć wszystkich niewygodnych, a pani Zalewska nie cieszy się popularnością rodziców, nauczycieli i społeczeństwa. Dlatego tak jak PiS chował do szafy Antoniego Macierewicza, tak teraz chowa panią Zalewską – ocenia.
Na Zalewskiej nie zostawia suchej nitki: – Na co dzień olewa nas, nauczycieli. Nie rozmawia z nami, nie dyskutuje. Podaje kłamliwe informacje na nasz temat, na temat naszych zarobków. A teraz najzwyczajniej w świecie planuje sobie wyjechać na ciepłą posadę do Parlamentu Europejskiego , by umyć ręce i by ktoś inny przejął odpowiedzialność za skutki reformy. Za to, co teraz będzie się działo.
Dobra wiadomość dla szkół czy nie
Pani minister być może powinna sobie poczytać komentarze w sieci. Nie tylko nauczycieli, również wściekłych rodziców. "Ucieczka" to chyba najczęstsze słowo jakim zareagowano na ustalenia rp.pl o jej rzekomym starcie w wyborach do PE. "Ucieczka? A kto ten burdel w edukacji posprząta? Skandal!" – to jeden z nich.
" To przede wszystkim ucieczka przed odpowiedzialnością. Zalewska uważa, że jako europoseł będzie nietykalna".
Ale mimo wszystko słychać coraz więcej głosów, że jako twarz reformy, powinna zostać i wziąć za nią odpowiedzialność do końca. Bo ktokolwiek by po niej nie przyszedł, raczej nic się nie zmieni. I jakiejkolwiek decyzji PiS by nie podjął, rodzice i nauczyciele i tak im tej reformy nie darują. Z Zalewską, czy bez.
Dziennikarz Tomasz Kuzia zrobił teraz sondę na Twitterze z pytaniem, czy Zalewska powinna jechać do Brukseli, czy zostać. Większość na korzyść Brukseli, ale wynik całkiem wyrównany. "Musi się zmierzyć z tym, co zrobiła" – ktoś skomentował.
"Szefowa MEN przed wrześniem ucieknie do PE. Uczniowie i Nauczyciele o Rodzicach nie wspomnę postarajcie się aby została bo wrzesień może być wyjątkowo ciekawy" – apeluje na TT Janusz Piechociński.
– Pani Zalewska powinna być tu do końca jako kapitan statku, który teraz tonie, bo polskie szkoły właśnie toną. Ona powinna zejść ostatnia z tego statku i wziąć na klatę skutki reformy. A także starać się za wszelką cenę je łagodzić – uważa Artur Sierawski.
Pytanie, czy nie jest za późno. I czy minister Zalewska potrafiłaby to zrobić.