"Izrael nie jest w tej sytuacji dobrym miejscem by się spotykać, mimo wcześniejszych ustaleń" – napisał w środku nocy Andrzej Duda, sugerując zmianę miejsca szczytu Grupy Wyszehradzkiej. Prezydent podkreślał: "Jeśli wypowiedź Premiera Netanjahu brzmiała tak, jak podają media". Ambasada Izraela zaś zapewnia, że słowa, które wywołały w Polsce oburzenie, w ogóle nie padły.
Dziennikarz zajmujący się tematyką społeczną, polityczną i kryminalną. Autor podcastów z serii "Morderstwo (nie)doskonałe". Wydawca strony głównej naTemat.pl.
– Polacy współpracowali z nazistami i nie znam nikogo, kto zostałby pozwany za tego typu twierdzenie – miał oświadczyć Benjamin Netanjahu w Muzeum Historii Żydów Polskich - POLIN. Taki cytat przedstawił izraelski dziennik "Jerusalem Post". Wypowiedź miała zaś dotyczyć zeszłorocznego kryzysu wokół ustawy o IPN, która przewidywała karę więzienia za przypisywanie Polsce m.in. hitlerowskich zbrodni.
"Naród polski nigdy nie poszedł na kolaborację z Niemcami hitlerowskimi. Staliśmy po stronie dobra przeciw absolutnemu złu" – przypomniał w środku nocy na Twitterze premier Mateusz Morawiecki.
Pojawiły się doniesienia, iż w związku z powstałym kryzysem premier Mateusz Morawiecki odwoła planowany na przyszły tydzień przyjazd do Jerozolimy na szczyt Grupy Wyszehradzkiej (18-19 lutego). Odwołanie tego spotkania zasugerował wręcz prezydent Andrzej Duda.
Ambasada izraelska w Warszawie zapewnia jednak, że słowa, jakie przytacza "Jerusalem Post", w ogóle nie padły. – Informacje podane przez dziennik "Jerusalem Post" nt. wypowiedzi w Warszawie premiera Izraela Benjamina Netanjahu są nieprawdziwe – przekazała Polskiej Agencji Prasowej ambasador Anna Azari.
Prezydencki minister Krzysztof Szczerski pisze: "Otrzymaliśmy oficjalne wyjaśnienia strony izraelskiej dotyczące rzekomego cytatu słów premiera Izraela; wyglada na to, że artykuł w "Jerusalem Post" to przykład szkodliwej manipulacji dziennikarskiej; dobrze że zostało to wyjaśnione po naszych interwencjach".
Polskie służby nie informują, czy to oświadczenie zmienia plany i czy premier Mateusz Morawiecki po weekendzie pojedzie do Izraela. To nie pierwszy kryzys w polsko-izraelskich relacjach za rządów PiS. Poprzedni wywołany był właśnie wspomnianą ustawą o IPN. Pod naciskiem międzynarodowej opinii polskie władze wycofały się z przyjętej ustawy, przegłosowując zmiany w błyskawicznym trybie.