
Afera w dolnośląskim oddziale PCK nabiera coraz większych rozmiarów. W czasach, gdy kierowali nim ludzie związani z PiS, nie tylko wyprowadzono z niego 1,1 mln złotych. Śledczy badają także, gdzie podziało się 46 ton przekazanej Czerwonemu Krzyżowi żywności, która zniknęła w niewyjaśnionych okolicznościach.
Z relacji informatorów "Wyborczej" wynika, że część żywności była rozdawana podczas kampanii wyborczej PiS do Sejmu. "Rozdaniem 20 ton jabłek – właśnie w Trzebnicy i Miliczu – a także paczek z artykułami spożywczymi chwalił się przed wyborami w 2015 r. Piotr Babiarz.
Ale, co ciekawe, w rozliczeniu kosztów kampanii, które poseł przedstawił po wyborach w Państwowej Komisji Wyborczej, jest faktura za zakup jedynie 26 kg tych owoców. Na kwotę 46,68 zł" – napisała "GW". Babiarz nie chciał szerzej wypowiedzieć się dla "Gazety" o zarzutach ws. PCK. Nam udało się z nim porozmawiać.
Jak Pan odbiera najnowsze doniesienia o tym, że z PCK zniknęło 46 ton żywności?