
"Firmą rządził niczym swoim królestwem. Wymieniał prezesów spółek zależnych, zatrudniał rodzinę i znajomych" – opisuje dziennik "Fakt". W tej firmie Sławomir Z. stracił fotel po tym, jak przeciwko jego metodom rządzenia zaprotestowali związkowcy z "Solidarności" z Piotrem Dudą na czele.
W 2017 r. tygodnik "Polityka" nakreślił obraz śmieciowej ośmiornicy działającej w Bogatyni. O tym, co dzieje się w mieście, alarmował jego były wiceburmistrz Zbigniew Szatkowski. Emerytowany samorządowiec też pisał w tej sprawie do samego prezesa PiS.
W toku postępowania prokuratorzy Dolnośląskiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji we Wrocławiu Prokuratury Krajowej ustalili, że zatrzymani mogli dopuścić się niegospodarności w związku z pełnieniem funkcji publicznych. Z ustaleń dokonanych przez prokuratorów wynika, że na składowiska trafiały śmieci mieszane, tzn. niesegregowane, a w dokumentacji widniały wpisy, że są to odpady biodegradowalne. W konsekwencji zaniżana była opłata środowiskowa. Na te same składowiska, bez stosownych zezwoleń, prawdopodobnie trafiały również śmieci komunalne z Niemiec.
Z ustaleń śledczych wynika, że działania dotyczące niegospodarności obejmujące lata 2012 – 2018 mogły narazić Skarb Państwa na straty sięgające od 1,5 do 7 mln zł. W tym czasie podejrzani mogli nielegalnie zarobić około 5 mln zł.
Czytaj więcej
Wiceminister Marzena Machałek, przy której swoją polityczną karierę jako asystent społeczny zaczynał Sławomir Z., nabrała wody w usta (oświadczenie w tej sprawie minister Machałek wydała 21.02 – publikujemy je na końcu tekstu). "Fakt" nazywa ją "patronką śmieciowej ośmiornicy", przypominając, iż Machałek dwukrotnie wspierała kandydaturę aresztowanego prezesa, gdy ten kandydował na burmistrza Zgorzelca. Milczą także jej przełożeni.
Jeszcze ostrzej sprawę komentuje wiceszef Platformy Tomasz Siemoniak, stwierdzając, że dolnośląski PiS to siedlisko afer.
To już trzecia poważna afera na Dolnym Śląsku z udziałem wysoko postawionych polityków PiS. Poza śmieciową, mam na myśli aferę PCK oraz aferę chrześniaka wiceprezesa PiS Adama Lipińskiego zatrudnionego zatrudnionego na dyrektorskim stanowisku w KGHM. Niestety, w naszym regionie pobudowały się takie pisowskie rodziny, które "obsiadają" różne sfery.
Zarzuty w tej sprawie usłyszał b. dyrektor oddziału Polskiego Czerwonego Krzyża, samorządowiec PiS Jerzy G. Były szef PiS we Wrocławiu, poseł Piotr Babiarz, odszedł z partii. Ale Annie Zalewskiej włos z głowy nie spadł, choć i ona miała w kampanii korzystać z pieniędzy z tej afery. Ba czeka ją nagroda – start w wyborach do Parlamentu Europejskiego.
AKTUALIZACJA:
O Ś W I A D C Z E N I E
W związku z publikacjami prasowymi, w których bezpodstawnie łączy się mnie
z potencjalnymi nieprawidłowościami związanymi z gospodarką odpadami na terenie
Gminy Bogatynia na Dolnym Śląsku, oświadczam, co następuje.
„Wiązanie mnie z potencjalnymi nieprawidłowościami związanymi z gospodarką
odpadami na terenie Gminy Bogatynia na Dolnym Śląsku jest insynuacją i daleko idącym nadużyciem - podważającym moją wiarygodność w oczach opinii publicznej.
Użyte w publikacjach sformułowania mają ewidentnie kłamliwy charakter. Są naruszeniem mojej godności i dobrego imienia. Stanowią rażące uchybienie zasadom etyki dziennikarskiej.
Biorąc pod uwagę powyższe, informuję, iż podejmę wszelkie kroki prawne
- w tym skierowanie zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa z art. 226
§ 1 Kodeksu karnego tj. znieważenia funkcjonariusza publicznego oraz
wniesienie powództwa o ochronę dóbr osobistych tj. art. 24 § 1 i 2 Kodeksu cywilnego - w stosunku do wszelkich osób i podmiotów, które dopuściły się lub dopuszczą się podania nieprawdziwych, naruszających moje dobra osobiste, informacji w ww. kontekście.”
/-/ Marzena Machałek