Barbara Poleszuk, która przez środowiska narodowe uznana jest za bohaterkę, otrzymała medal 75-lecia NSZ za "Niezłomną postawę wobec historii powojennej oraz pracę i cierpliwość na trudnym terenie w upowszechnianiu prawdy o NSZ".
Barbara Poleszuk oraz jej brat zostali docenieni przez Zarząd Głównego Związku Żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych. Do dekoracji doszło podczas spotkania zorganizowanego po Hajnowskim Marszu Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Poleszuk została uhonorowana przy owacji na stojąco osób należących do środowisk nacjonalistycznych.
NSZ to organizacja, która wzbudzała kontrowersje. Tworzyli ją bowiem nacjonaliści, którzy byli w konflikcie z Armią Krajową. Byli byli oni zwolennikami czystego etnicznie państwa.
Barbara Poleszuk od końca października przebywała w więzieniu na warszawskim Grochowie. Została skazana na cztery miesiące bezwzględnego więzienia za napaść na policjanta, do której miało dojść podczas imprezy Noc Kupały w Białowieży. Najpierw obie z matką spędziły w areszcie 48 godzin oskarżone o zakłócenie białoruskiego festynu.
Według rodziny Barbara Poleszuk tylko policjanta podrapała. Stanęła w obronie zatrzymanego chłopaka, który według doniesień medialnych krzyczał wyzwiska pod adresem policji. O jej uwolnienie walczyli ludzie w całej Polsce, a nawet w USA. W pismach do prezydenta i ministra sprawiedliwości nazywano ją nawet więźniem politycznym.
Jej kara skończyła się dzień przed marszem w Hajnówce, którego była główną moderatorką i organizatorką. Środowiska nacjonalistyczne, które przeszły ulicami miejscowości, tradycyjnie już postanowiły uczcić pamięć Romualda Rajsa ps. "Bury", który odpowiedzialny był za zamordowanie białoruskiej ludności cywilnej. IPN uznał jego działania za zbrodnie noszące znamiona ludobójstwa.