Spike Lee na scenie wpadł w ramiona Samuela L. Jacksona.
Spike Lee na scenie wpadł w ramiona Samuela L. Jacksona. Fot. kadr z telewizji ABC

Jego Kino ma oddanych fanów od dawna, juz lata temu o jego twórczości rapował nad Wisłą Eldo. I nic to – Spike Lee nigdy nie wygrał Oscara. Do niedzieli – najwybitniejszy twórca kina afroamerykańskiego zgarnął statuetkę za scenariusz adaptowany.

REKLAMA
Spike Lee nagrodę otrzymał za swój film "Czarne bractwo. BlacKkKlansman". Na Oscara za film czekał niemal 30 lat pracy twórczej. Warto dodać, że film był nominowany także w sumie w pięciu kategoriach, w tym za reżyserię. Lee na nagrodę zareagował bardzo emocjonalnie. Najlepiej to po prostu zobaczyć:

W swojej przemowie Lee nie uciekał od aluzji politycznych. – Moja babcia, która dożyła stu lat, poszła na uczelnię, choć jej mama była niewolnicą – mówił Spike Lee. Poprosił również słuchających, aby w najbliższych wyborach prezydenckich "wybrać miłość, a nie nienawiść".
Spike Lee wcześniej otrzymał już Oscara, ale była to specjalna nagroda za całokształt twórczości. Lee otrzymał go w 2015 roku.
Przypomnijmy, że statuetkę za najlepszy film zgarnął "Green Book". Natomiast "Zimna Wojna" przegrała z "Romą" we wszystkich kategoriach, w których była nominowana.