Japoński minister ds. organizacji igrzysk olimpijskich i paraolimpijskich Yoshitaka Sakurada wystosował publiczne przeprosiny. Czym zawinił Sakurada? Spóźnił się na czwartkowe posiedzenie komisji budżetowej w parlamencie. O trzy minuty.
Opozycja zachowanie ministra uznała za oznakę braku szacunku do urzędu. W efekcie… bojkotowała przez pięć godzin posiedzenie komisji.
To nie pierwsza wpadka Sakurady – ministra w kraju, który słynie z niezrozumiałego wręcz dla innych kultur przywiązania do punktualności, porządku i ogólnej kultury osobistej. Wszyscy chyba przecież słyszeli o tym, jakim skandalem w Japonii jest np. kilkudziesięciosekundowe spóźnienie pociągu.
Niemniej jednak tylko w ubiegłym tygodniu Sakurada musiał przepraszać za swoje słowa po zdiagnozowaniu białaczki u Rikako Ikee. U japońskiej pływaczki wykryto białaczkę, a Sakurada stwierdził, że jest rozczarowany, ponieważ była ona potencjalną złotą medalistką na zbliżających się igrzyskach w Tokio.
W 2016 roku Sakurada nazwał niewolnice zmuszane do seksu przez japońską armię w czasie II wojny światowej "profesjonalnymi prostytutkami". W 2018 roku Sakurada przyznał z kolei, że nigdy nie używał komputera. To byłoby nawet do przełknięcia, gdyby nie był wtedy ministrem do spraw… cyberbezpieczeństwa.