– Kiedy zostaną dobrze opisane indywidualne zbrodnie antysemickie w czasie Zagłady czy po niej, okaże się, że istniały całe sektory polskiego społeczeństwa wolne od politycznego czy klerykalnego antysemityzmu. Wtedy runie konstrukcja "kolektywnej winy Polaków” czy "kolektywnego współudziału Polaków” w Zagładzie – mówi w rozmowie z naTemat dr hab. August Grabski z Instytutu Historycznego UW, który bada m.in. zbrodnie tzw. żołnierzy wyklętych na Żydach.
Prawica oburza się w sieci na Pana wykład z 25 lutego na UW o zbrodniach "żołnierzy wyklętych" na Żydach. Czy czuje się Pan hejtowany?
Istnieje silna presja, ale ona istnieje od lat. Niektórzy ludzie myślą, że celem historyków ma być przedstawianie historii w taki sposób, by była ona przyjemna dla krajowego odbiorcy. Z takiego właśnie myślenia wynika obecna smutna sytuacja polegająca na tym, że nawet dziś – 70 lat po Zagładzie – istnieje wiele tabu i niewiadomych oraz oczywiście mnóstwo niepotrzebnych emocji dotyczących stosunków polsko-żydowskich.
Chodzi o to, co Pan powiedział, czy o moment?
Zapewne chodzi o jedno i drugie. Trudno dyskutować z "prawdą historyczną” zadekretowaną przez państwo. Mamy na nieszczęście ustawę z 2011 r. ustanawiającą święto "Wyklętych” i dla wielu zamyka to wszelką racjonalną dyskusję. Ja jednak stawiam pytanie: skoro "wyklęci” byli niewielką grupą o ekstremalnych poglądach i metodach, grupą, która szybko stawała się coraz bardziej izolowaną społecznie – to co w zasadzie tego dnia, 1 marca, mają robić potomkowie ówczesnej większości społeczeństwa. Polityka historyczna Polski nie może należeć do jednej opcji politycznej, jednej partii. Nie powinna wykluczać różnych ocen, doświadczeń i wrażliwości.
Co takiego Pan powiedział w czasie wykładu?
Przedstawiłem sylwetki wybranych komendantów "żołnierzy wyklętych” (zawsze używam cudzysłowu przy tym sztucznym terminie, wymyślonym ledwie ćwierć wieku temu), i ich konkretne zbrodnie na mniejszościach narodowych, zwłaszcza Żydach. Mówiłem o Mieczysławie Pazderskim, ps. Szary, który ma na rękach krew 200 ukraińskich cywilów, w tym ponad 150 kobiet i dzieci. O Józefie Kurasiu, ps. Ogień, który na przełomie kwietnia i maja 1946 r. zamordował 25 Żydów, o masowych zbrodniach Józefa Zadzierskiego, ps. Wołyniak, popełnionych na Ukraińcach i Żydach, itd.
Oczywiście pokazałem te zjawiska na szerszym tle zbrodni "wyklętych” na polskich cywilach, których zabili przynajmniej 5 tysięcy. Zadałem też pytanie co właściwie 1 marca mają robić polscy Żydzi, Białorusini, Ukraińcy, wnukowie żołnierzy ludowego Wojska Polskiego itp., jeśli "Szary”, "Ogień”, "Wołyniak”, "Bury” nie są ich bohaterami? Pokazałem też główne mechanizmy manipulowania obrazem "wyklętych” w przekazie Instytutu Pamięci Narodowej.
Na czym one polegają?
Tych manipulacji jest całe mnóstwo. Nie chodzi tylko o zbrodnie wyklętych na cywilach, akty ich bandytyzmu, antysemityzm itp. „Wyklęci” przedstawiani są jako rzekomi kontynuatorzy Polskiego Państwa Podziemnego (choć PPP rozwiązało się w VIII 1945 r. i jedynie niewielka mniejszość żołnierzy AK związała się z powojennym podziemiem). "Wyklętych" traktuje się jako reprezentantów jedynego prawdziwego państwa polskiego utożsamianego z rządem emigracyjnym (choć w 1945 r. rząd londyński utracił nie tylko poparcie międzynarodowe, ale nawet część swej emigracyjnej bazy ze Stanisławem Mikołajczykiem na czele).
Mieli być oni rzekomo demokratyczną alternatywą wobec komunistycznej dyktatury (choć II RP, do której nawiązywali "wyklęci” przez większość swej historii również była dyktaturą, zaś większość opozycji zbrojnej wobec Polski Ludowej nie miała charakteru liberalno-demokratycznego). Dalej, ukazuje się "wyklętych” jako część zjednoczonej opozycji antykomunistycznej (choć w swym radykalizmie "wyklęci” posunęli się nawet do zbrodni na kilkudziesięciu działaczach Polskiego Stronnictwa Ludowego). Last but not least, ukrywana jest realna skala poparcia społeczeństwa dla nowej władzy (przekraczająca 25 proc. już w VI 1946 r. a następnie dalej rosnąca).
Ilu Żydów zginęło z rąk tzw. żołnierzy wyklętych? Czy są jakieś szacunki?
Po wojnie zamordowano w Polsce w różnych okolicznościach ponad 700 Żydów. Nie ma jeszcze pełnej listy i opisu tych zbrodni, więc musimy posługiwać się szacunkami. W literaturze przedmiotu opisanych jest już ponad sto kilkadziesiąt takich zbrodni podziemia antykomunistycznego. Antysemickie zbrodnie "wyklętych” szacowałbym więc na ponad 200 zabitych Żydów. Trzeba przy tym pamiętać, że byłoby ich jeszcze więcej gdyby nie środki zaradcze podjęte przez polskich Żydów: przenoszenie się do większych miast (podczas gdy wyklęci działali w kompleksach leśnych i środowiskach wiejskich) oraz organizacja zbrojnej żydowskiej samoobrony.
Z czego wynikały te antysemickie morderstwa tzw. żołnierzy wyklętych?
Antysemityzm był jednym z ważnych elementów propagandy „wyklętych”. Wystarczy sięgnąć po ulotki czy dokumenty organizacji Wolność i Niezawisłość. Obraz Żyda w tych dokumentach to "Żyd komunista”, "Żyd obcy” lub "Żyd wyzyskiwacz”. Jeszcze bardziej rasistowskie są teksty ugrupowań o proweniencji endeckiej.
Czyli zbrodnie wyklętych motywowane były politycznie?
Oficjalnie tak, natomiast w praktyce większość zabitych Żydów nie miała nic wspólnego ze strukturami nowego państwa polskiego. W praktyce o zbrodniach decydował z reguły antysemityzm "wyklętych” oraz chęć rabunku. W tej sytuacji każde spotkanie Żydów z "wyklętymi” stanowiło dla tych pierwszych dramatyczne zagrożenie.
Co należałoby zrobić żeby stosunki polsko-izraelskie skierować na właściwe tory?
Najlepszą metodą terapii w relacjach międzyetnicznych jest rzetelna wiedza o momentach trudnych, poznanie prawdy historycznej oraz wrażliwości i wartości drugiej strony. Stąd jeśli komuś rzeczywiście zależy na rozprawieniu się z poglądem o zbiorowym antysemityzmie Polaków, powinien popierać badania najtrudniejszych aspektów relacji polsko-żydowskich.
Kiedy zostaną dobrze opisane indywidualne zbrodnie antysemickie w czasie Zagłady czy po niej, okaże się że istniały całe sektory polskiego społeczeństwa wolne od politycznego czy klerykalnego antysemityzmu. Wtedy runie konstrukcja "kolektywnej winy Polaków” czy "kolektywnego współudziału Polaków” w Zagładzie.
Sądzę, że nie warto przywiązywać do niej specjalnej wagi. Niestety również w polskiej klasie politycznej mamy wiele destrukcyjnych osób głoszących poglądy nacjonalistyczne, rasistowskie, antyimigranckie. Wolność badań naukowych, nieskrępowane dążenie do prawdy historycznej, współpraca kulturalna z Izraelem, wymiana młodzieży to najlepsza odtrutka na ksenofobów w obu społeczeństwach.