– W związku rządzi beton – mówi mi przewodniczący koła oświatowej "Solidarności" w jednej ze szkół na południu kraju. Przyznaje, że w nosie ma zalecenie, jakie wydała związkowa centrala i w jego placówce nauczyciele z "S" przystąpią do akcji razem z pedagogami z ZNP. – Niektórzy przewodniczący związkowych komisji miejskich mogą próbować hamować strajk, bo liczą na miejsca na listach wyborczych PiS – ujawnia mi inna działaczka "S". Na związkowym profilu nauczycielskiej "Solidarności" aż zawrzało od krytyki ze strony szeregowych związkowców.
Dziennikarz zajmujący się tematyką społeczną, polityczną i kryminalną. Autor podcastów z serii "Morderstwo (nie)doskonałe". Wydawca strony głównej naTemat.pl.
Ramię w ramię?
To już pewne. Związek Nauczycielstwa Polskiego ogłosił kolejny etap sporu zbiorowego. 8 kwietnia ma się rozpocząć ogólnopolska akcja strajkowa. Do strajku przystąpią te szkoły, w których w referendum do 25 marca większość nauczycieli opowie się za udziałem w akcji.
Co ważne, protest może potrwać długo. Jak oświadczył Sławomir Broniarz, to ma być akcja "do odwołania", czyli bezterminowa. Nie bez znaczenia jest to, że do strajku mogą przystąpić pedagodzy z innych związków. Przewodniczący Broniarz przyznał, że "liczy także na współpracę innych organizacji związkowych".
Jeszcze niedawno wydawało się, że "Solidarność" może ramię w ramię ze Związkiem Nauczycielstwa Polskiego podjąć walkę o wyższe płace. Byłby to precedens – oba związki dzieli niemało, przede wszystkim przeszłość.
ZNP należy do Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych, które powstało niedługo po zniesieniu stanu wojennego, na podstawie tej samej ustawy o związkach zawodowych, która była podstawą do zdelegalizowania "Solidarności" – tej, która na początku istnienia porwała tłumy i do której należało 10 mln Polaków. W latach 90. OPZZ współtworzyło koalicję z SLD. Czym się to różni od aktualnej współpracy "Solidarności" z PiS?
"Solidarność" postraszyła. Przez chwilę
Na początku roku wydawało się, że i "Solidarność" zamierza stanąć okoniem wobec rządu PiS. 15 stycznia Sekcja Krajowa Oświaty i Wychowania NSZZ "Solidarność" podjęła decyzję o powołaniu Komitetu Strajkowo-Protestacyjnego. Nauczyciele uwierzyli, że wspólna akcja - razem z ZNP i Forum Związków Zawodowych - zwiększa szanse na zwycięstwo.
Kolejne uchwały "S" wskazywały jednak, że związek ten nie zdecyduje się na strajk. W uchwale z 21 stycznia mowa jest jedynie o "radykalnej krajowej akcji protestacyjnej" zaplanowanej na 15 kwietnia.
Sztab protestacyjno-strajkowy KSOIW NSZZ „Solidarność", na spotkaniu w dniu 21 stycznia 2019 r. w Warszawie, postanowił:
1. Żądać podniesienia płac w oświacie analogicznie jak w resortach mundurowych, czyli nie mniej niż 650 zł od stycznia 2019 r. i kolejne 15 proc. od stycznia 2020 r. do wynagrodzenia zasadniczego każdego nauczyciela bez względu na stopień awansu zawodowego.
2. Zawiesić wszelkie rozmowy z minister Anną Zalewską do momentu realizacji przez MEN powyższych postulatów płacowych.
3. Koordynować działania regionalnych sztabów protestacyjno - strajkowych.
4. W przypadku braku realizacji naszych postulatów płacowych Sztab przeprowadzi radykalną krajową akcję protestacyjną 15 kwietnia 2019 r. Czytaj więcej
Co ciekawe, w tej samej uchwale postanowiono, że "Solidarność" zawiesza wszelkie rozmowy z minister Anną Zalewską, dopóki ta nie spełni zgłoszonych postulatów płacowych. Tydzień później przyjęto uchwałę, że jednak związkowcy z "S" będą brać udział w rozmowach z szefową MEN, choć jedynie w charakterze obserwatorów.
Sztab Protestacyjno- Strajkowy KSOiW NSZZ „Solidarność", na spotkaniu w dniu 29 stycznia 2019 r. w Warszawie, postanowił:
- powołać do 14 lutego regionalne sztaby protestacyjno- strajkowe,
- do 15 marca rozpocząć procedury wejścia w spór zbiorowy na poziomie placówek oświatowych (lub go kontynuować),
- oflagować placówki oświatowe zgodnie z decyzją regionalnych sztabów,
oraz
- zaapelował do sztabów regionalnych o podjęcie lokalnych akcji protestacyjnych,
- zdecydował o podjęciu działań informacyjnych skierowanych do rodziców - wysłać do mediów i instytucji „List do rodziców”.
Sztab postanowił także, że do czasu realizacji naszych postulatów płacowych, przedstawiciele KSOiW NSZZ „S” będą brali udział w spotkaniach z MEN, jedynie w charakterze obserwatorów. Czytaj więcej
"W przyjaznej atmosferze"
W spotkaniu z delegacji "Solidarności" uczestniczyli: sam prezes Jarosław Kaczyński, a także szef MSWiA Joachim Brudziński, minister edukacji Anna Zalewska oraz szefowa resortu rodziny, pracy i polityki społecznej Elżbieta Rafalska. Piotr Duda oświadczył, że na spotkaniu mowa była o płacach nauczycieli oraz wynagrodzeniach w całej sferze budżetowej. Rozmowy z prezesem PiS i ministrami ocenił jako "merytoryczne".
Rzeczniczka PiS Beata Mazurek stwierdziła zaś wtedy lakonicznie, że "uzyskano porozumienie w kilku ważnych kwestiach" i że spotkanie "przebiegało w przyjaznej atmosferze". Z nieoficjalnych informacji wynika, że związek poszedł rządowi PiS na rękę i "nieco" zmodyfikował swoje postulaty. "S" nie oczekuje już podwyżki o 650 zł od początku roku, lecz na na 15 proc. podwyżkę podstawy wynagrodzenia w tym roku i kolejne 15 proc. w przyszłym.
Oficjalnie w uchwale przyjętej na lutowym spotkaniu w Zakopanem mowa jest o tym, że związek nie może przejąć postulatów innych central związkowych, bo "stoją one często
w sprzeczności z naprawą systemu wynagradzania nauczycieli, podtrzymują absurdalny
i nierzadko patologiczny jego stan".
Partyjna przybudówka
To przekreśliło możliwą współpracę z ZNP w płacowym proteście, co wywołało lawinę komentarzy na Facebooku, na profilu oświatowej "Solidarności". Szczególnie wtedy, gdy szef sekcji Ryszard Proksa oficjalnie przestrzegł szeregowych działaczy "S" przed angażowaniem się w akcję konkurencyjnego związku zawodowego. Przypomniał o dwóch cytowanych wyżej uchwałach ze stycznia, gdzie najsroższą groźbą "Solidarności" wobec rządu była "radykalna krajowa akcja protestacyjna" 15 kwietnia.
"Czy będziecie nas wyrzucać ze związku, jeśli nie posłuchamy tych antypracowniczych wytycznych?" – pyta jedna z członkiń związku?
Nastroje "na dole"
Przewodniczący koła oświatowej "Solidarności" w jednej ze szkół na południu kraju w rozmowie z naTemat zapewnia, że nie chodzi mu o żadną politykę, a o godne płace. A wobec tego nie wyobraża sobie, aby nauczyciele ze związku Piotra Dudy nie wzięli udziału w akcji organizowanej przez ZNP.
– W naszej szkole wszyscy uważają, że akcja powinna być jedna. Na pewno będziemy strajkować razem – stawia sprawę jasno. A co ze sprzeciwem z samej góry w związku? – To oni są dla nas, nie odwrotnie. To my płacimy na ich pensje. Takie nastroje są nie tylko w mojej szkole, ale w ogóle "na dole". Byłem na zebraniu Rady Regionalnej, słyszałem, co mówią ludzie z województwa. Wszyscy mają podobne zdanie – przyznaje anonimowo działacz "Solidarności".
Liczą na miejsca na listach PiS
Inna członkini związku z niemal 30-letnim stażem (a na studiach pod koniec PRL także w NZS) przyznaje w rozmowie z naTemat, że nastroje wśród nauczycieli są dość jednoznaczne. – Jestem za wspólnym protestem wraz z ZNP, podobnie 80 proc. członków prezydium Komisji Miejskiej – wylicza.
Przyznaje jednak, że w niektórych miastach szefowie lokalnych struktur próbowali blokować nauczycieli chętnych do wspólnego strajku. – Niektórzy przewodniczący związkowych komisji miejskich mogą próbować hamować strajk, bo liczą na miejsca na listach wyborczych PiS jesienią. Nie zamierzamy ich słuchać – informuje.
8 kwietnia zatem to termin ważny nie tylko dla resortu edukacji, aby podjąć działania, które mogłyby zmienić strajkowy plan ZNP. To także czas dla liderów "Solidarności", kogo tak naprawdę reprezentują – szeregowych członków PiS, czy uczestników tajemniczej rozmowy przy Nowogrodzkiej.
"Solidarność" w szkole, "Solidarność" w gminie zdecydowanie współpracuje z nami. Tak jest w zdecydowanej większości szkół i gmin, za co im jestem bardzo, bardzo wdzięczny. To, że pan Piotr Duda prowadzi jakieś zakulisowe rozmowy z rządem, rodzi w ogóle pytanie o kondycję Rady Dialogu Społecznego. Kłania się pytanie do prezydenta Dudy, dlaczego na to pozwala, dlaczego niszczymy tę delikatną konstrukcję Rady Dialogu Społecznego, w imię partykularnych interesów tylko jednego związku zawodowego?
Sprzedaliście się.
Kiedyś... W dalekiej przeszłości NSZZ "Solidarność" naprawdę była związkiem zawodowym. A nie przybudówką partyjną.
Panie Proksa, w momencie startu do wyborów samorządowych z KW PiS, stracił pan moralne prawo do reprezentowania naszych interesów wobec rządów PiS. Niech nas pan nie poucza, bo to my płacimy składki na pana niemałą pensję. Zdecydowana większość z nas zapisała się do NSZZ (niezależny, samorządny) a nie do przybudówki PiS-u.
Nie reprezentujecie nauczycieli, tylko swoje prywatne interesy. Będziemy strajkować, chcemy godnie zarabiać, a nie łapać godziny w kilku szkołach z jęzorem na brodzie.
Panie Proksa, radny PiS-u, nie ufamy Panu. Zastrajkujemy solidarnie z innymi nauczycielami, niezależnie od ich barw związkowych.
komentarze z profilu Sekcji Krajowej Oświaty i Wychowania NSZZ "Solidarność"